Ranking konkurencyjności globalnych centrów finansowych (GFCI) dwa razy do roku publikuje firma Z/Yen Group. Powstaje on na podstawie sondażu wśród finansistów oraz ponad 100 wskaźników dotyczących m.in. kondycji gospodarki, otoczenia regulacyjnego i podatkowego, jakości infrastruktury oraz poziomu rozwoju sektora finansowego.
Czołówka zestawienia jest od lat praktycznie niezmienna. Liderem jest Londyn, minimalnie wyprzedzając Nowy Jork. Na trzeciej i czwartej pozycji wymieniają się Singapur i Hongkong (obecnie przewagę ma pierwsza z tych metropolii), piąte jest Tokio.
Autorzy raportu zwracają uwagę, że referendum w sprawie przynależności Wielkiej Brytanii do UE z czerwca ub.r. wyraźnie wpłynęło na oceny atrakcyjności Londynu, ale z upływem czasu ten ujemny wpływ zaczął słabnąć. Jednocześnie na atrakcyjności Nowego Jorku zaciążyła wygrana Donalda Trumpa w listopadowych wyborach prezydenckich w USA. Uczestnicy ankiety, na której bazuje ranking centrów finansowych, obawiają się szczególnie skutków protekcjonizmu nowego gospodarza Białego Domu.
Warszawa jeszcze niedawno zajmowała w rankingu Z/Yen miejsca w siódmej dziesiątce. Mocno awansowała w 2015 r., w 18. edycji zestawienia, gdy znalazła się na 38. lokacie. Pół roku później była 48., ale w dwóch kolejnych edycjach awansowała: najpierw na 45. pozycję, a teraz na 41.
To wystarczyło, aby wyprzedzić Wiedeń, głównego rywala Warszawy do tytułu najważniejszego centrum finansowego Europy Środkowo-Wschodniej. Austriacka stolica w obecnej edycji GFCI znalazła się na 64. pozycji, o 27 oczek niżej, niż pół roku temu. Zapytaliśmy Z/Yen o przyczyny tego załamania ocen atrakcyjności Wiednia, ale odpowiedzi jeszcze nie znamy.