Łotewski satelita Venta-1 został wystrzelony na orbitę w ubiegłym tygodniu. W rządowych planach miał wyprzedzić satelity sąsiadów, ale ostatecznie poleciał w kosmos jako ostatni.
Problemem okazały się fundusze. Prace nad projektem trwały na Łotwie przez dekadę.
W 2010 r. wystrzelenie z hinduskiego kosmodromu Sriharikota wstrzymał globalny kryzys. W 2011 r. pieniądze wyłożyła szwedzka firma Microtec, która chciała umieścić na satelicie swoje urządzenie. To z kolei zwiększyło wagę i znów trzeba było przeprojektować obiekt. W międzyczasie nie doszło też do rozważanej współpracy z rosyjskim koncernem Roskosmos.
Wreszcie w minionym roku główny sponsor projektu, resort nauki Łotwy, zagroził cofnięciem funduszy projektantom z miasta Windawa, jeżeli satelita nie znajdzie się na orbicie do jesieni 2017 r.
Ostatecznie Venta-1 poleciał w kosmos z hinduskiego kosmodromu wraz z 30 innymi satelitami z 15 krajów. Tak okazało się najtaniej, ale koszty przez lata opóźnień narosły do kwoty 320 tys. euro – trzy razy większej od ceny projektu estońskiego.