Gość wyjaśnił, że Booksy to aplikacja, która służy umawianiu wizyt w salonach kosmetycznych, fryzjerskich, czasem u fizjoterapeutów, masażystów czy dietetyków.
- Obie strony zyskują nie tylko czas, ale niesamowitą wygodę, bo można umówić się np. o 10 w nocy. Ponad 60 proc. wizyt jest umawianych przez Booksy poza godzinami pracy - mówił Batory.
- Dzięki temu obroty typowego fryzjera, gdy zaczyna korzystać z Booksy, zwiększają się o 20-40 proc. - dodał.
Booksy zaczęła działalność od Stanów Zjednoczonych.
- Chcieliśmy stworzyć firmę, która będzie globalna. Mieliśmy przekonanie, że jak rozpoczniemy w Polsce, to tu zostaniemy. Jest to klątwa 40 mln kraju. Wchodząc na rynek amerykański, kolejne rynki są dla nas mniejszym wyzwaniem. Działamy teraz w St. Zjednoczonych, Polsce, Brazylii, Wielkiej Brytanii, Kanadzie, Irlandii i RPA - wyliczył Batory.
- Po dwóch latach działalności jesteśmy liderem na każdym z tych siedmiu rynków – dodał.
Gość zaznaczył, że żeby odnieść sukces na tym rynku najważniejszy jest produkt i model biznesowy.
- Bez tego, nawet gdybyśmy mieli nieskończenie wiele pieniędzy, to nie bylibyśmy w stanie na dłuższą metę wygrać – ocenił.
Zdradził, że firma do tej pory zainwestowała kilkadziesiąt milionów złotych.
- Kolejne inwestycje to będzie skala powyżej 100 mln zł – prognozował Batory.
Przyznał, że finansowanie pochodziło głównie od zagranicznych prywatnych inwestorów i funduszy venture capital.
- Fundusze patrzą zazwyczaj na produkt, rynek i zespół, który to realizuje. Inwestują w projekty, które mają bardzo duży potencjał – mówił.
Na tle innych startupów Booksy wyróżnia się produktem.
- Nasi klienci uważają, że zrobiliśmy najlepszą aplikację na świecie – stwierdził gość.
Przyrost klientów jest geometryczny. - W tamtym roku urośliśmy czterokrotnie, podobnie planujemy w tym roku. Z naszej aplikacji korzysta już kilkadziesiąt tysięcy salonów fryzjerskich. W sierpniu przez Booksy umówionych będzie ponad 1,2 mln rezerwacji – wyliczył Batory.
Przypomniał, że z Booksy może korzystać każdy biznes, który umawia pacjentów albo klientów na wizyty.
- Mamy pojedyncze warsztaty samochodowe czy kościoły, gdzie można umówić się na chrzest. Testuje nas armia amerykańska, a w Wielkiej Brytanii zgłosiło się Ministerstwo Zdrowia. Chcą użyć Booksy do umawiania wizyt w celu oddawania krwi przez honorowych dawców. Armia amerykańska chce wspomóc umawianie wizyt rekrutacyjnych - mówił gość.
Przyznał, że salony i gabinety płacą niewiele żeby skorzystać z usługi. - W zależności od wielkości salonu i pakietu SMS są to kwoty na poziomie 100-200 zł – szacował.
Booksy niebawem może być warta 1 mld dol. i stać się biznesowym jednorożcem.
- Chciałbym, żeby to się wydarzyło w ciągu 3-5 lat. Takie są nasze cele – prognozował Batory.
- Już dzisiaj moglibyśmy być rentowni, ale chcemy rosnąć jeszcze szybciej – dodał.
Booksy na wszystkich rynkach ma od kilku do kilkunastu konkurentów.
- Na rynku amerykańskim zidentyfikowaliśmy ich blisko 100. Za rok, dwa, ten rynek zacznie się konsolidować, bo mali gracze nie będą mieli szans dotrzymać kroku większym – ocenił.
Bieganie a biznes
Batory przyznał, że bieganie w ultramaratonach to chęć sprawdzenia siebie.
- Biegłem np. 3 razy Maraton Piasków, 250 km po Saharze z plecakiem ze wszystkim, co potrzebne do przeżycia kilka dni na pustyni – wspominał.
- Biegam w prywatnym czasie, a biznes na tym zyskuje. Mam wtedy przestrzeń na zastanowienie się jak rozwiązać najtrudniejsze sprawy – tłumaczył.
Podkreślił, że warto mieć coś pomiędzy rodziną a pracą.
- Przestrzeń, gdzie człowiek się zrelaksuje i ma czas na zastanowienie się – stwierdził Batory.