Największa krajowa i notowana na giełdzie w Warszawie firma odzieżowa LPP ogłosiła publicznie zamiar podniesienia wynagrodzeń pracownikom. W centrali, gdzie pracuje 3 tys. na 27 tys. wszystkich zatrudnionych, wynagrodzenia urosną o 10 proc. Firma wypłaci tym osobom także pełną półroczną premię niezależnie od wypracowanych wyników. Co będzie z pracownikami sklepów, jeszcze nie wiadomo. Zmiany obejmujące m.in. podwyżki stawek i nowy system premiowy będą obowiązywać już od pierwszego kwartału przyszłego roku – obiecało LPP.
Czekając na Biedronkę
Łukasz Wachełko, analityk z biura maklerskiego Wood & Co uważa, że płace w sektorze detalicznym zależeć będą od podejścia Jeronimo Martins, właściciela sieci sklepów spożywczych Biedronka. Z naszych informacji wynika, że portugalska grupa planuje podwyżki, ale w Polsce jeszcze nie zdradziła ich skali.
Sylwia Jaśkiewicz, analityk w Domu Maklerskim BOŚ, uważa, że w przyszłym roku podwyżki płac będą miały miejsce w całym sektorze odzieżowym, i nie tylko w nim. – Zakładałabym, że wynagrodzenia pójdą w górę o maksymalnie 10 proc. – mówi.
Ruch LPP ocenia pozytywnie. – Każdą spółkę tworzą ludzie i ich zaangażowanie, więc dbanie o pracownika jest zwyczajnie mądrym ruchem. W firmach handlu detalicznego pracownicy mieli przez pewien okres obniżone wynagrodzenia. Teraz sytuacja się poprawiła, więc LPP płace podnosi i jest to ze strony zarządu podejście fair. Ponadto informacja o podwyżkach jest dobrym ruchem marketingowym. Buduje zaufanie klientów do jej marek i pracowników do spółki – mówi Sylwia Jaśkiewicz.