Plan wsparcia branży turystycznej ogłosił w niedzielę, 21 listopada, francuski premier Jean Castex. W programach ożywienia są także dopłaty do pensji dla zatrudnionych w hotelach i innych instytucjach związanych z branżą, tak aby praca tam stała się bardziej atrakcyjna.

— Chcemy pozyskać lub odzyskać prawdziwe talenty i widzimy, że nieustannie rośnie popyt na zrównoważoną turystykę. Bo Francja potrzebuje dzisiaj turystyki wysokiej jakości, a to z kolei wymaga poważnych nakładów — mówił premier w rozgłośni RFI. Celem rządu jest przekształcenie francuskiej branży turystycznej, która w dużej mierze opierała swój rozwój na dużych grupach przylatujących z Azji w odpowiedzialną wobec środowiska — wynika z dokumentów do których dotarła rozgłośnia. Data finału tych przekształceń została wyznaczona na 2030 rok.

Jak na razie jednak sytuacja we francuskiej turystyce nie jest tak korzystna, jak tego chciałby rząd, który przewidywał, że w tym roku na zwiedzanie Paryża i urlopy na Lazurowym Wybrzeżu przyjedzie przynajmniej 50 mln cudzoziemców. Byłoby to o 21 mln mniej, niż w 2019, który zresztą nie był rekordowy. Z kolei w 2020 do Francji przyjechało 35 mln turystów, głównie z innych krajów europejskich. W tym roku ,mimo otwarcia na rynek amerykański, turyści zza oceanu przyjechali w liczbach śladowych, a Azjatów bardzo lubiących paryskie zakupy, praktycznie nie było i nadal nie ma.

Widać również, że rezerwacje na zimowe wakacje idą dość słabo, a cudzoziemców już przestraszyły obostrzenia w Austrii i w Niemczech. — Niestety branża turystyczna była tą, która podczas pandemii COVID-19 ucierpiała najbardziej — mówił premier. Jean Castex przyznał również, że wprawdzie paszporty covidowe otworzyły dla zaszczepionych restauracje, kina i teatry, ale wyzwaniem pozostaje dotkliwy brak pracowników.