Ceny nawozów szaleją. W ciągu ostatniego roku niektóre z nich poszły w górę nawet o kilkaset procent. Rolnicy są zaskoczeni i przerażeni. Mnożą się ich protesty pod siedzibami producentów nawozów, m.in. Anwilu we Włocławku. Pojawił się też postulat wprowadzenia zakazu eksportu nawozów. Producenci winę za wzrost cen tłumaczą przede wszystkim mocnym wzrostem cen gazu ziemnego wykorzystywanego do wytwarzania nawozów. Ceny nawozów rosną przy tym na całym świecie. – Trzy najważniejsze nawozy mineralne to nawozy azotowe, potasowe i fosforowe. Wśród nich największe znaczenie mają te pierwsze. Są tworzone z amoniaku, który powstaje w procesie łączenia azotu z powietrza z wodorem, który pochodzi z gazu ziemnego. Potrzebna jest jeszcze energia, która również pochodzi z gazu ziemnego. W efekcie od 60 do 80 proc. kosztów wytworzenia nawozu azotowego to koszt gazu ziemnego – tłumaczy Jakub Olipra, ekonomista banku Credit Agricole Polska, ekspert rynku rolno-spożywczego. – Jeśli więc ceny gazu w Europie są na rekordowych poziomach, to pociąga to za sobą automatycznie silny wzrost cen nawozów azotowych – dodaje.

Zwraca też uwagę na to, co dzieje się na rynkach nawozów potasowych i fosforowych. – Jednym z najważniejszych producentów tych pierwszych jest Białoruś. A tu mamy do czynienia z sankcjami nałożonymi na ten kraj przez Stany Zjednoczone i Unię Europejską, co podbija ceny nawozów potasowych – mówi ekspert banku Credit Agricole.

W przypadku nawozów fosforowych kluczowym producentem są Chiny. Te zaś ograniczają eksport nawozów po to, by ustabilizować ceny na swoim rynku wewnętrznym. – Te działania przynoszą efekt, bo ceny na giełdach w Chinach spadły. Cierpi na tym reszta świata – mówi Jakub Olipra.

I będzie cierpiała jeszcze długo. To dlatego, że wysokie ceny nawozów podnoszą koszty produkcji rolnej. Aby je obniżyć, rolnicy będą ograniczać stosowanie nawozów, co przełoży się na wydajność produkcji. Przy niskich zapasach wielu surowców rolnych na świecie będzie podbijać ceny żywności i tak już bardzo wysokie. Eksperci rynku rolno-spożywczego twierdzą, że na wzrosty cen żywności musimy być gotowi co najmniej także w przyszłym roku.