Były prezydent i potentat rynku nieruchomości jest tak samo bogaty jak rok temu, kiedy zajmował 339 miejsce w rankingu, ale od początku pandemii stracił 600 milionów dolarów. Akcje spółek technologicznych, kryptowaluty i inne tego typu aktywa rozkwitły w erze COVID-19. Tymczasem wielkomiejskie nieruchomości – które stanowią większość fortuny Trumpa – podupadły, wyrzucając byłego prezydenta z najbardziej ekskluzywnego klubu w kraju – pisze magazyn „Forbes”.
Jeśli Trump szuka kogoś, kogo można obwiniać, może zacząć od siebie. Pięć lat temu miał okazję „urozmaicić” swoją fortunę. Zaraz po wyborach w 2016 r. federalni urzędnicy ds. etyki naciskali na prezydenta, aby sprzedał swoje aktywa w postaci nieruchomości. To pozwoliłoby mu zainwestować w fundusze indeksowe o szerokiej bazie i uniknąć potencjalnego konfliktu interesów.
Czytaj więcej
Milionerem został w wieku 8 lat, dzięki ojcu, nowojorskiemu potentatowi rynku nieruchomości. Tera...
Trump jednak odmówił i z dumą oświadczył podczas konferencji prasowej dziewięć dni przed przeprowadzką do Białego Domu: „Właściwie mógłbym jednocześnie prowadzić swój biznes i rząd”. „Byłbym jedynym, który byłby w stanie to zrobić” – powiedział tłumowi reporterów zgromadzonych w Trump Tower.
Trump postanowił trzymać się swoich aktywów. W tym czasie, po odjęciu zobowiązań, były one warte około 3,5 miliarda dolarów. Gdyby zamiast tego zdecydował się sprzedać wszystko, istnieje szansa, że musiałby zapłacić znaczne podatki od zysków kapitałowych a z jego fortuny zostałoby około 2,4 miliarda dolarów. Jednak to, co początkowo wydawałoby się ogromnym poświęceniem, mogło przerodzić się w lukratywne przekształcenie. Inwestując na przykład te 2,4 miliarda dolarów w fundusz indeksowy śledzący S&P 500, fortuna Trumpa wzrosłaby do 4,5 miliarda dolarów, wzbogacając go o 80 proc. w porównaniu do tego co ma on obecnie. Innymi słowy, jego odmowa sprzedaży kosztowała go jakieś 2 miliardy dolarów – pisze magazyn Forbes.