Branża dystrybucji autogazu powoli zaczyna łapać oddech. Przewidywania z pierwszej połowy roku, zakładające spadek rynku nawet o 10 proc., raczej się nie sprawdzą. Według przewidywań resortu skarbu spadek miałby wynieść ok. 7 proc. A zdaniem Polskiej Organizacji Gazu Płynnego powinien być nawet o wiele mniejszy. – Nie będzie wcale tak źle. Według moich wyliczeń rynek skurczy się o ok. 4 proc. A to oznacza, że gorszy okres mamy już za sobą – twierdzi dyrektor POGP Andrzej Olechowski.
[wyimek]2,25 mln aut napędzanych LPG jeździ obecnie po polskich drogach[/wyimek]
W ciągu trzech kwartałów sprzedaż LPG wyniosła 1,71 mln ton. To w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku oznacza spadek o 3,7 proc. Zdaniem POGP w przyszłym roku rynek powinien się ustabilizować na poziomie tegorocznym. Wszystko będzie oczywiście zależeć od polityki finansowej państwa: gdyby pojawiły się zapowiedzi zmian w akcyzie, natychmiast liczba chętnych do montowania instalacji LPG w autach zacznie spadać. Ale takich POGP się nie spodziewa. Od nowego roku nastąpi co prawda zmiana wysokości opłaty paliwowej – nowa stawka wyniesie 119,82 zł za tonę paliwa. Wysokość podwyżki jest jednak minimalna, bo zaledwie 3,5-procentowa. To nie wpłynie na wielkość rynku.
Jak dotąd największe zawirowania powodowane były perspektywą zmian w akcyzie. W ubiegłym roku aż pięć razy pojawiały się projekty zakładające podwyższenie stawek. Wzrost byłby horrendalny: nawet o 58 proc. W rezultacie cena LPG nie byłaby konkurencyjna wobec benzyny. W całej branży powiało mrozem, a liczba chętnych do założenia instalacji zaczęła błyskawicznie topnieć. Choć rząd w końcu wycofał się z planów, jeszcze w pierwszej połowie tego roku liczba zleceń w warsztatach była niewielka. – Dopiero kilka miesięcy temu klientów zaczęło przybywać, a sytuacja w branży się ustabilizowała – twierdzi właściciel rzeszowskiej firmy Eksa montującej instalacje LPG Ryszard Paulo.
Na poprawę perspektyw LPG powinien teraz wpływać stopniowy spadek cen instalacji montowanych w samochodach. Z drugiej strony rynek LPG już się jednak nasycił. Ponadto kryzys i osłabienie złotego mocno ograniczyły prywatny import aut będący podstawą funkcjonowania branży. W dodatku spora część samochodów, zamiast ruszać do warsztatów po instalacje, dopiero zapełnia autokomisy. Z kolei w nowych samochodach, coraz bardziej nowoczesnych, które coraz mniej palą, raczej nikt instalacji LPG nie montuje. A to znaczy, że o zwyżkach rynku, jakie miały miejsce jeszcze kilka lat temu, można definitywnie zapomnieć.