— Zbyt wcześnie jest oceniać to, co robi w Chryslerze Marchionne — mówił w Detroit „samochodowy car”, Steve Rattner który został wyznaczony przez Baracka Obamę do nadzoru restrukturyzacji branże motoryzacyjnej. — U Chryslera sytuacja była wyjątkowo trudna, w spiżarni było pusto, mieli mało aut. Wiedzieliśmy o tym i my i Sergio, dlatego teraz cierpliwie czekamy na efekty jego pracy — mówił Rattner. — Dzisiaj widać, że mają już jakieś pole manewru i o to nam chodziło — dodał.
Nie ukrywał jednocześnie, że losy Chryslera długo ważyły się w ubiegłym roku i nie brakowało zwolenników likwidacji koncernu. Zadecydowała ostatecznie obawa o utratę zbyt wielu miejsc pracy, w tym także wśród dilerów i dostawców komponentów. Rattner zakończył swoją misję latem 2009, kiedy i Chrysler i GM wyszły już z bankructwa.
[srodtytul]Odbudowa od zera[/srodtytul]
Marchionne jest optymistą. Zapewnia, że ten rok Chrysler zakończ finansowym zyskiem z działalności bieżącej, a realizacja jego 5- letniego planu, podczas którego dokona się całkowita przebudowa portfela modeli Chryslera już się rozpoczęła i idzie zgodnie z planem. — W tym roku sprzedaż Chryslera już wzrośnie — zapewnia Marchionne. Największe nadzieje prezes wiąże z Jeepem, który po małych zmianach powinien się cieszyć popytem w Chinach. Oznacza to, że koncern będzie przyjmował nowych pracowników, zwłaszcza projektantów i inżynierów.
— Tak, to prawda zwiększymy zatrudnienie, ale będzie to odbywało się bardzo powoli, niektóre z umów zostaną podpisane na określony czas. W ten sposób chcemy odbudować bazę talentów. I to odbudować praktycznie od zera, bo tak nas przydusił rynek w 2009 roku — mówił Marchionne.