Firma zlikwidowała własną hurtownię w naszym kraju. Poza tym jednak zasada polegająca na bezpośredniej współpracy producenta leków z detalistami pozostaje taka sama. – Nasz system sprawdza się bardzo dobrze i nie ma potrzeby go zmieniać. Częstotliwość i terminowość dostaw zostanie co najmniej na tym samym poziomie jak dotychczas. Aptekarze będą dostawać te same faktury co dotąd, w złotówkach – mówi Jerzy Garlicki, prezes AstraZeneki Polska.
Nie zmienią się też warunki współpracy AstraZeneki z trzema hurtowniami: PGF, Torfarmem i Prosperem, które świadczą dla niej usługi logistyczne, udostępniając własne magazyny i transport. – Jeśli chodzi o partnerów, z którymi dotąd współpracowaliśmy, nic się nie zmienia. Będą to ci sami dystrybutorzy – mówi ”Rz” Jerzy Garlicki.
Nowy system dystrybucji (rozpowszechniony już w takich krajach jak Hiszpania – 20 proc. rynku, Wielka Brytania – 50 proc.) AstraZeneca wprowadziła w Polsce w pierwszej połowie 2009 roku. Jednak na jesieni główny inspektor farmaceutyczny stwierdził, że dystrybucja bezpośrednia w formie prowadzonej przez AstraZenecę narusza prawo, i zagroził odebraniem koncesji na prowadzenie hurtowni farmaceutycznej. W szczególności GIF zwracał uwagę na utrudnienia w dostępie do leków koncernu części niezależnych hurtowni. Astra tłumaczyła, że w nowej formule pośrednicy z zasady są pomijani, a farmaceutyki mają trafiać od producenta wprost do aptek (jedynym wyjątkiem była tu hurtownia AstraZeneki).
Prezes Garlicki twierdzi, że zmieniając sposób dystrybucji, dostosowuje się do ustaleń z GIF. Jednak ten ostatni informuje, że koncern nie zwracał się do niego z zapytaniem co do prawnych możliwości modelu opartego na działalności hurtowni zlokalizowanej w Wielkiej Brytanii.