Mimo zwyżek na GPW, na czwartkowej sesji, kurs akcji Amiki spadł do 34,8 zł, czyli aż o 17,9 proc. Walory prawdopodobnie sprzedawali gracze o nastawieniu spekulacyjnym, którzy uznali, że po sprzedaży fabryk lodówek i pralek Samsungowi w spółce nie wydarzy się nic pozytywnego.
– W ciągu ostatnich trzech miesięcy kurs wzrósł o ponad 150 proc., więc korekta jest naturalna – mówi Andrzej Szymański, analityk DM BZ WBK.
Wczoraj spółka podała, że za 89,7 mln zł z 223 mln zł uzyskanych ze sprzedaży fabryk dokonała spłaty kredytów w BRE Banku, Pekao i Kredyt Banku. Oznacza to, że wskaźnik zadłużenia spadł z 70,4 proc. do około 61 proc.
Amica rozważa też inwestycję w rozwój fabryki kuchni. W najbliższych dniach jej przedstawiciele przeprowadzą rozmowy z jednym z europejskich koncernów na temat produkcji dla niego kuchni i płyt grzejnych. – Szczegóły powinny być znane za kilka miesięcy. Gdyby umowa doszła do skutku, na rozbudowę fabryki musielibyśmy wydać 15 – 20 mln zł – mówi Jacek Rutkowski, prezes Amiki. Wśród zleceniodawców może być Samsung.
Spółka z Wronek musi też podjąć decyzję w sprawie dalszej produkcji sprzętu pod marką Amica w zakładach należących już do Samsunga. Umowa wygasa za rok. Czy będzie przedłużona?