– Wynika to z naszego wybujałego indywidualizmu, braku umiejętności współpracy i nierespektowania praw i interesów innych. Ponadto hierarchie w naszym społeczeństwie są wciąż nieustabilizowane, a to prowokuje do ciągłych prób zwiększenia swojego prestiżu oraz poprawienia samopoczucia w każdy możliwy sposób, także na drodze – twierdzi Andrzej Markowski, wiceprezes Stowarzyszenia Psychologów Transportu w Polsce.
Obrazek na zatłoczonej drodze: kierowca, który przed chwilą, nie zważając na ciągłe linie i ograniczenie prędkości, wyprzedził naraz kilka samochodów, rozpaczliwie hamuje na widok patrolu policji, niemal doprowadzając do wypadku. Oznacza to przeważnie, że do ryzykownych wyczynów za kierownicą skłania go nie pewność siebie, lecz lęk.
Psychologowie transportu badający przyczyny wypadków drogowych doskonale znają ten typ kierowcy i uważają go za jeden z najbardziej niebezpiecznych. Rzecz w tym, że niemało osób zagubionych w życiu i bojących się na co dzień świata i ludzi, najbezpieczniej czuje się za kierownicą samochodu. Świadomość, że oddzieleni są blachą karoserii od nieprzyjaznego otoczenia, zawsze skłonnego do krytycznych uwag i spojrzeń, dodaje im skrzydeł. Ale gdy na drodze pojawia się np. niespodziewana przeszkoda, wpadają w panikę. Wykonują wtedy zaskakujący dla innych, często fatalny w skutkach manewr, który kończy się hamowaniem czy ucieczką na inny pas ruchu, wprost pod inny samochód.
Kierowcy, dla których jazda samochodem to okazja, by udowodnić swą wyższość i wyjątkowość – określani przez psychologów jako agresywni – to plaga polskich dróg. Na każdym kroku starają się okazać, że przepisy drogowe, dobre dla innych, ich nie dotyczą. Ich specjalnością jest całkowite lekceważenie ograniczeń prędkości, bezustanne przeskakiwanie z pasa na pas, tylko dlatego że pojawiło się przed nimi trochę wolnego miejsca, zajeżdżanie drogi, popędzanie innych światłami.
Ten typ kierowcy to głównie mężczyźni. Ale trafiają się wśród nich i kobiety, które osiągnęły wysoką pozycję zawodową. Te z nich, które kierują np. większymi zespołami pracowników lub zarządzają firmami, potrafią być na drodze nawet bardziej agresywne niż panowie.
– Agresywna jazda samochodem umożliwia mistyfikowanie rzeczywistości. Ani w pracy, ani w domu nie można bezkarnie okazywać swojej domniemanej wyjątkowości czy domagać się szczególnych przywilejów – podkreśla Andrzej Markowski. W gruncie rzeczy agresja za kierownicą i stała chęć sprawdzania się na drodze jest przejawem ukrytej niepewności oraz niedojrzałości emocjonalnej i społecznej. Ktoś, kto jest całkowicie pewien swojej pozycji i wie, że jest akceptowany przez otoczenie, nie musi wciąż tego potwierdzać.