Dziurawe zakorkowane drogi, linia metra krótsza niż w Baku w Azejberdżanie i zamknięty Terminal 2 na Okęciu – tak wygląda Warszawa na początku 2008 roku. Czy można to zmienić? Podobno tak. Już za kilka miesięcy stolica ma być wielkim placem budowy – tak obiecują miejscy i rządowi urzędnicy.
Koordynator miejskich inwestycji Wiesław Witek kończy właśnie opracowanie harmonogramu uciążliwych inwestycji. Do rozwikłania ma zagadkę: jak skoordynować prace, zminimalizować korki i uniknąć rozkopywania świeżo wyremontowanej ulicy. Jak wyliczył po zebraniu danych od siedmiu największych inwestorów, tych uciążliwych dla ruchu robót będzie w tym roku aż 204 (nie licząc tych mniejszych dzielnicowych). A to oznacza korki.
Projekty organizacji ruchu będzie zatwierdzał miejski inżynier Janusz Galas. Według niego, zatory na ulicach urosną, i to bardzo. Powód – kumulacja inwestycji, która wynika z wieloletnich zaniedbań. Zdaniem Galasa, jedynym rozwiązaniem może być przesiadka z samochodu do komunikacji miejskiej, np. tramwaju.
Władze miasta chcą wydać w tym roku na inwestycje 2,6 mld zł (dla porównania: w 2004 roku było to 960 mln zł).