– Przy wynajmie długoterminowym klienci finansują utratę wartości auta, więc miesięczna rata rośnie wraz z różnicą między ceną auta nowego i odsprzedawanego – zauważa szef pionu Car Fleet Management BRE Leasing Dariusz Tucharz. Prezes Iberia Motor Company Andrzej Kublik przyznaje, że duże firmy najczęściej wybierają leasing dwu-, trzyletni. Po tym czasie łatwo sprzedać auto. – Klient znajduje się po tygodniu lub dwóch, gdy starsze czekają na nabywcę ponad miesiąc – mówi Tucharz. Samochody po trzech latach mają przebieg ok. 100 tys. km. W starszych przebieg dochodzi do 200 tys. km i pojawiają się czasem problemy techniczne, co odstrasza nabywców. Duży przebieg dodatkowo obniża wycenę starszych aut. Prezes Mercedes-Benz Leasing Paul Gogoliński przekonuje, że poleasingowe trzyletnie samochody są wręcz poszukiwane na rynku. – Kupujący samochód poleasingowy mają pewność, że licznik nie jest kręcony i auto było obsługiwane w regularnych odstępach – tłumaczy Gogoliński. Z powodu rosnącego popytu ceny trzy-, czterolatków, które od momentu wstąpienia Polski do UE spadały, w ostatnim roku ustabilizowały się.
Firmy leasingowe, doradzając długość kontraktu, biorą też pod uwagę koszty serwisowania pojazdów swoich klientów. – Do trzech lat auta w zasadzie są bezawaryjne – mówi Tucharz. Nie ma dodatkowych, niespodziewanych wydatków na naprawy i kłopotów oraz niedogodności z tym związanych, jak choćby znalezienie auta zastępczego. Samochody niektórych marek mają trzyletnie gwarancje, co dodatkowo upraszcza serwisowanie.
Według Kublika właściciele małych firm prowadzą inną politykę leasingu aut niż duże korporacje. – Niewielkie przedsiębiorstwa wybierają wyższe raty leasingu, dzięki czemu płacą mniejsze podatki i za niewielkie pieniądze odkupują poleasingowy samochód. Następnie odsprzedają go po cenie rynkowej, która jest wyższa od ceny wykupu. Z punktu widzenia właściciela firmy to racjonalne zachowanie – uważa Kublik.