Ponad 100 mln zł miały co roku dostawać Lasy Państwowe dzięki temu, że drzewa pochłaniają CO2. Poprzedni rząd zgłosił ten pomysł do sekretariatu konwencji Narodów Zjednoczonych, która rozlicza państwa z realizacji protokołu z Kioto. Protokół zobowiązuje sygnatariuszy do redukcji gazów odpowiedzialnych za efekt cieplarniany.
– Łatwo obliczyć, ile CO2 pochłonęły lasy. Wystarczy zbadać zawartość węgla w biomasie, glebie, ściółce i runie – wyjaśnia Tomasz Wójcik, dyrektor Biura Współpracy z Zagranicą LP. Rocznie mogłoby to dać ok. 3 mln ton CO2. Za jedną można obecnie uzyskać nawet 10 euro.
Ministerstwo Środowiska przygotowało w 2006 r. projekt ustawy o wykorzystaniu jednostek przyznanej emisji i zarządzeniu jednostkami pochłaniania. Pozwalała ona lasom zarabiać na pochłanianiu CO2 i jednocześnie zobowiązała do inwestowania tych funduszy w przedsięwzięcia ekologiczne. Ale posłowie pracowali nad projektem kilka miesięcy i nie zdążyli przyjąć ustawy przed wyborami.
Nowy Sejm już nie powrócił do projektu. Jednym z powodów jest polityka nowego ministra środowiska Macieja Nowickiego, który pomysł zarabiania na pochłanianiu CO2 uznaje za kontrowersyjny. – Kto kupi od lasów te uprawnienia? – zapytał na niedawnej konferencji prasowej.
W sekretariacie konwencji klimatycznej w Bonn dowiedzieliśmy się, że podobny projekt jest już realizowany przez naszego sąsiada – Ukrainę. Uprawnienia z pochłaniania CO2 przez lasy wokół Czarnobyla miał kupić Bank Światowy. Ale – podobnie jak w naszym kraju – zabrakło tam regulacji prawnych umożliwiających transfer uprawnień za granicę. – Pomysł jest dobry, nie możemy się poddawać. Prawdopodobnie będzie nowy, poselski projekt ustawy o pochłanianiu – zapowiada senator Wojciech Skórkiewicz, dawny pracownik LP.