Znacjonalizowany w lutym brytyjski bank znów stał się tematem dnia na Wyspach: ogłosił plan drastycznej restrukturyzacji i przyznanie dużej odprawy byłemu prezesowi.
W opublikowanym właśnie raporcie rocznym Northern Rock informuje, że w 2007 r. poniósł stratę brutto w wysokości 167,6 mln funtów po zysku 626,7 mln rok wcześniej. Duże będą również tegoroczne straty, a równowaga w bilansie pojawi się dopiero w 2011 r. Bank z Newcastle jest nadal winien bankowi centralnemu 24 mld funtów (30,7 mld euro) z 26,9 mld, jakie otrzymał w końcu grudnia.
Teraz obiecał spłacić całość do końca 2010 r., zmniejszając o połowę działalność i likwidując w ciągu trzech lat jedną trzecią z 6,6 tys. etatów. Bank zamierza też poprawić strukturę swego finansowania, która we wrześniu doprowadziła niemal do jego bankructwa. Wcześniej był mocno uzależniony od pożyczek międzybankowych, teraz będzie dążyć do zwiększenia depozytów klientów, po wycofaniu przez nich ponad 12 mld funtów, zwłaszcza w początkowych trzech dniach paniki.
Nowy prezes Ron Sandler wyjaśnił, że restrukturyzacja jest konieczna, jeśli bank ma nadal istnieć, spłacić Bank Anglii i przestrzegać unijnych reguł o pomocy publicznej.
Plan sanacji nie był więc zaskoczeniem. Jego prezentacja zbiegła się jednak z informacją, że były szef banku Adam Applegarth otrzymał po dymisji w grudniu odprawę 760 tys. funtów, równowartość rocznych zarobków. Według banku odprawa jest znacznie niższa, niż mogłaby być dla człowieka po 24 latach pracy. Jej wysokość wywołała jednak falę krytyki w Londynie. Opozycja mówi o wynagradzaniu fiaska, akcjonariusze o straconych oszczędnościach, pracownicy przypominają zaś o cięciach miejsc pracy.