Od kiedy Azerowie i Gruzini przystąpili do projektu rurociągu ukraińsko-polskiego, stał się on bardziej realny. Chodzi o wybudowanie kosztem 450 mln dol. odcinka z ukraińskich Brodów do polskiego Adamowa, który połączy istniejące ropociągi. Ale powstanie on tylko wówczas, gdy opłacalny będzie transport ropy na całej trasie, czyli z Azerbejdżanu przez Gruzję i Morze Czarne. By było to możliwe, inwestycja musi mieć nadal poparcie Azerów.
– Dzisiejsze spotkanie w Londynie pokaże, na ile ta inwestycja nadal jest możliwa – mówi „Rz” jeden z paliwowych ekspertów.
Ten projekt ma znaczenie nie tylko dla Polski i Ukrainy, ale i dla Unii Europejskiej. Jeśli uda się go zrealizować, kraje Wspólnoty zyskają nową drogę importu ropy z rejonu Morza Kaspijskiego i to z pominięciem tranzytu przez Rosję.
Dzisiejsze spotkanie przedstawicieli państw biorących udział w tym projekcie ma wyjątkowe znaczenie. Mimo że odbywa się ono w momencie ciągłego napięcia na linii Moskwa – Tbilisi, wezmą w nim udział przedstawiciele firmy GOGC z Gruzji. Azerska ropa ma być transportowana przez terytorium tego kraju, zanim trafi na statki i zostanie dowieziona do terminalu w Odessie. – Liczymy na to, że dowiemy się, w jakim stanie jest rzeczywiście infrastruktura gruzińska, którą wykorzystuje się do tranzytu ropy, a więc zarówno kolejowa, jak i rurociągowa – mówi Marcin Jastrzębski, który weźmie udział w dzisiejszych rozmowach, a w spółce Sarmatia (to ona ma się zająć budową polskiego odcinka rurociągu) reprezentuje polską firmę PERN Przyjaźń.
Sarmatię powołały dwie firmy odpowiedzialne za ropociągi w Polsce – PERN i na Ukrainie – UkrTransNafta. Do spółki dołączyły w ubiegłym roku trzy kolejne – gruzińska i litewska oraz azerska SOCAR. Ten ostatni koncern ma zapewnić dostawy ropy do rurociągu ukraińsko-polskiego. Dotąd zarówno azerski prezydent, jak i szefowie SOCAR deklarowali, że są zainteresowani takimi dostawami. Konflikt gruzińsko-rosyjski uderza jednak w tranzyt azerskiej ropy. Rosjanom, którzy chcą zdobyć kontrolę nad drogami eksportu surowców z rejonu Morza Kaspijskiego, na pewno nie odpowiada to, że Gruzja może odgrywać rolę ważnego kraju tranzytowego i umożliwia taki eksport z pominięciem terytorium rosyjskiego.