List Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych, w którym stowarzyszenie składa w sumie dziesięć postulatów, trafił na biurko premiera – dowiedziała się „Rz”. – Chcemy dać premierowi czas, by zapoznał się z naszymi postulatami, i liczymy na to, że będzie zainteresowany podjęciem z nami rozmowy – mówi Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych. Jak dodaje, firmy transportowe nie stawiają kategorycznego warunku: „albo rozmowy, albo strajk”. – W środowisku jednak rośnie niezadowolenie, więc protest w przypadku przedłużającego się milczenia jest bardzo prawdopodobny – przyznaje Jan Buczek.
Nie wiadomo, jak ewentualny protest miałby przebiegać. Ten, który transportowcy zorganizowali trzy miesiące temu, polegał m.in. na zablokowaniu ruchu – ciężarówki jeździły z prędkością 20 km na godzinę. – To nie przyniosło spodziewanych efektów, musieliśmy powtórzyć nasze wcześniejsze postulaty. Pojawiają się więc głosy, że następny powinien być znacznie bardziej widoczny – mówi Buczek.
Firmy transportowe domagają się m.in. skrócenia czasu szkolenia kierowców z 280 do 140 godzin, obniżenia o 50 proc. podatków od środków transportu, obniżenia cen ropy, złagodzenia skutków wysokiego kursu złotego, zniesienia ograniczenia przy wwozie paliwa do Polski i utrzymania obecnego systemu opłat za korzystanie z autostrad w postaci winiet. Firmy transportowe domagają się również pomocy państwa dla restrukturyzowanych lub likwidowanych przedsiębiorstw z sektora.
ZMPD domaga się także osłabienia złotego. – Przy obecnym kursie, stale rosnących cenach materiałów eksploatacyjnych i kosztach pracy eksport usług jest nieopłacalny. Najlepszym przelicznikiem byłoby ok. 4,2 zł za euro – wyjaśnia szef ZMPD.
Limity na wwóz paliwa do Polski mają zostać zniesione od 1 grudnia 2008 r., dla transportowców to jednak zbyt odległy okres. Natomiast ustawa, która miała zlikwidować winiety dla ciężarówek i zastąpić je opłatami pobieranymi na autostradowych bramkach, utknęła w Sejmie.