Obecnie nie ma problemu z dostawami gazu do Polski – mówił w sobotę wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak. Również prezes Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa Michał Szubski zapewnił, że firmy ze Wschodu wywiązują się z podpisanych kontraktów na przesył surowca. – Ponieważ spodziewaliśmy się, że koniec roku może być trudnym momentem między partnerami sąsiadującymi z nami od wschodu, w nowy rok weszliśmy z pełnymi magazynami – podkreślił.
[wyimek]450 dol. za 1000 m3 gazu to nowa cena, której Gazprom żąda od Ukrainy. Kijów upiera się przy 200 dol.[/wyimek]
Polska więcej gazu czerpie teraz z gazociągów, które biegną przez Białoruś. Dyrektor krajowej dyspozycji gazu operatora gazociągów przesyłowych Gaz-System Tadeusz Abramowski przyznał jednak, że możliwości zwiększania odbioru na granicy z Białorusią są technicznie ograniczone. – Można tam odbierać jeszcze 2 mln metrów sześc. gazu więcej i na tym koniec – uznał.
Tymczasem Ukraińcy ostrzegają: poważne problemy z tranzytem surowca do UE mogą pojawić się w ciągu 10 – 15 dni. Przedstawiciel prezydenta Wiktora Juszczenki ds. energetyki Bohdan Sokołowski oznajmił, że zakłócenia spowoduje spadek ciśnienia w ukraińskich gazociągach, ponieważ Gazprom nie dostarcza technicznego paliwa do podtrzymania ciśnienia. – Specjaliści z państw europejskich zgodzili się, że taki problem może wystąpić nie z winy strony ukraińskiej – stwierdził.
Wczoraj Gazprom przedstawił nową cenę gazu dla Ukrainy w 2009 roku – 450 dol. za 1000 metrów sześc. Wcześniej padały propozycje 250 i 418 dol. Kijów odrzucał ofertę, tłumacząc, że może zapłacić 201 dol. Punktem spornym pozostaje także kwestia tranzytu. Ukraińcy próbują zwiększyć stawkę za przesył do 2 dol. za 1000 metrów sześc. gazu na 100 km. Gazprom chce utrzymać dotychczasową: 1,6 dol. Niewykluczone, że spór między Rosją i Ukrainą znajdzie swój finał w sztokholmskim Sądzie Arbitrażowym. Skargi zamierzają złożyć zarówno Gazprom, jak i Naftogaz. Rosyjski monopolista zwrócił się do KEz prośbą o monitorowanie tranzytu. Naftogaz z kolei oskarżył Gazprom o celowe zmniejszenie dostaw do Europy. – Jestem przekonany, że Rosja nie przesyła swoim odbiorcom dostatecznych ilości gazu, żeby móc stwierdzić, że kradną go Ukraińcy – powiedział szef firmy Ołeh Dubyna. Według niego w sobotę Gazprom zmniejszył tłoczenie gazu do państw UE o prawie 7 proc. Naftogaz utrzymywał, że ciśnienie w rurociągach utrzymuje z własnych rezerw. O spadku dostaw o 5 proc. informował w niedzielęw Pradze rzecznik firmy RWE Transgas Martin Chalupsky.