Kołymskie złoto musi poczekać

Eldorado leży na lodowatej Kołymie i nazywa się Natałka. Trzecie największe złotodajne złoże świata jest dziś kością niezgody między prezydentem Rosji a oligarchami

Publikacja: 09.02.2009 04:44

W Golden League obowiązuje zasada, że zwycięzcy wszystkich sześciu mityngów dzielą między siebie mil

W Golden League obowiązuje zasada, że zwycięzcy wszystkich sześciu mityngów dzielą między siebie milion dolarów w złocie.

Foto: PARKIET

W połowie ubiegłego tygodnia stało się jasne, że dyrektor generalny koncernu Polus Zołoto Jewgienij Iwanow postawił się prezydentowi Rosji. Mało kogo stać na taki gest wobec Kremla, ale kryzys wywołuje w Moskwie różne, niespotykane wcześniej reakcje. Jewgienij Iwanow uznał, że dla dobra notowanej na giełdzie firmy i jej akcjonariuszy musi odłożyć rozpoczęcie pełnej eksploatacji trzeciego największego światowego złoża złota – Natałka na Kołymie. Leżą tam w wiecznej zmarzlinie prawie 2-tysiące ton złota.

[wyimek]Aby uruchomić wydobycie na jednym z najbardziej zasobnych rosyjskich pól złotonośnych Natałce, potrzeba 2,5 mld dol. Koncern Polus mimo nacisków władz Rosji nie chce brać takiego kredytu[/wyimek]

– Jeżeli dla was wydobycie złota to marginalna działalność, to się jej zrzeknijcie. Albo zaczniecie eksploatować Natałkę, albo stracicie licencję – zagroził prezydent Dmitrij Miedwiediew.

[srodtytul]60 ton rocznie[/srodtytul]

Władza ma powody do irytacji, bo złoto to jedno z niewyczerpanych źródeł dochodów, od dziesięcioleci wypełniających rosyjską państwową kasę. A Natałka to prawdziwe eldorado: jego udowodnione zasoby wynoszą 1836 ton złota, a drugie tyle może kryć się w niezbadanej jeszcze części złoża. Rocznie z rudy można wycisnąć do 60 ton czystego kruszcu, czyli jedną trzecią tego, co cała Rosja produkuje dzisiaj.

Rosjanie są czwartym producentem po Chinach, RPA i USA – w minionym roku było to 184,5 tony złota, a jeszcze 20 lat temu w ZSRR produkowano 285 ton. W czasach stalinowskiego Gułagu – ponad 300 ton kosztem życia setek tysięcy więźniów. Tylko w upiornych łagrach Kołymy więźniowie wydobywali rocznie 75 ton kruszcu, oddając za to życie. Dziś sprywatyzowane i zmechanizowane kopalnie Kołymy produkują rocznie niecałe 15 ton. Od czasów Chruszczowa łagry przestał istnieć, a kopalnie złota stały się państwowymi przedsiębiorstwami. Gdy w połowie lat 90. przeszły w prywatne ręce, rachunek ekonomiczny zaczął mieć znaczenie. Bo rosyjskie złoto jest drogie w wydobyciu.

– Większość naszych złóż leży na terenach w bardzo surowym klimacie – w Jakucji, gdzie bywa nawet minus 50 st., czy na Magadanie i Kołymie, gdzie do niskiej temperatury dochodzi duża wilgotność. Nie są to złoża przesypowe, zalegające w rzekach i strumieniach, do których niczym w amerykańskim Klondike, tanim kosztem może się dostać każdy. To są w większości pokłady złotodajnej rudy, wymagające budowy zakładów wzbogacania, inwestowania w wielkogabarytowe maszyny – wylicza Nikołaj Sosnowskij, analityk rynku drogocennych metali kompanii finansowej Uralsib w Moskwie.

[srodtytul]Co błyszczy w zmarzlinie[/srodtytul]

I właśnie o pieniądze w sporze o Natałkę chodzi. Warunek dostania się do tego bogactwa nazywa się „2,5 miliarda dolarów”. Tyle trzeba zainwestować w uruchomienie i rozwój produkcji. Ale także w budowę osiedla dla około dwóch tysięcy robotników; w drogi, których na kołymskim pustkowiu nie ma; w dziesiątki kilometrów trakcji elektrycznej, w tym linię wysokiego napięcia.

– Do kryzysu Polus Zołoto planował zainwestować w Natałce 2,5 mld dolarów, by w 2014 r. wydobywać tam już 40 ton złota rocznie. Teraz koncern zmienia plany, bo są ogromne kłopoty z kredytowaniem. Nakłady rozłożone zostały na 13 lat. Do 2013 r. kompania chce produkować ok. 25 ton rocznie, a dopiero w 2022 r. osiągnąć 40 ton rocznie – wyjaśnia Nikołaj Sosnowskij.

Natałka to lodowata pustynia. 450 km od miasta Magadan, 20 km od osady Omczag. Wokół sięgające 1300 m n.p.m. góry. Wieczna zmarzlina wgryza się 300 metrów w głąb ziemi. Eldorado odkryła przed 65 laty w widłach potoków Geologiczny i Głuchar ekspedycja geologów z Moskwy. Złotodajna ruda ciągnie się na długości 4,5 km, a pokłady są grube na 200 m.

– Tam przez 60 lat coś dłubali, tak, że wybrali jakieś 95 ton złota. A jak komunizm upadł, to i państwowe firmy na Kołymie upadły. Ludzie zaczęli na własną rękę szukać złota, bo już nikt nad tym nie panował. Takie miejsca jak Natałka stały opuszczone. Ale będziecie jechać magistralą kołymską, to sami zobaczycie dziesiątki dzikich odkrywek – opowiada Władimir Iwanow, były pracownik kołymskich kopalń, historyk amator, mieszkaniec Magadanu.

[srodtytul]Staratiele płuczą na czarno[/srodtytul]

Podobnie jak śląskie bieda-szyby, tak kołymskie bieda-kopalnie to działalność nielegalna. W rosyjskich mediach pełno informacji o obywatelach przyłapanych z trefnym złotem.

Kołymską magistralą kierowca wiózł na kamazie 6 beczek po 200 l każda, wypełnionych złotym piaskiem. Mieszkaniec Zabajkala złapany na rosyjsko-chińskiej granicy przemycał 6,5 kg złotych samorodków. Przed sądem stanął dyrektor spółki Kwant, który próbował oddać do uszlachetnienia nieoczyszczone złoto kupione od nielegalnego kopacza.

– Kto ma buldożer, to kopie buldożerem, ale większość staratieli (tak na Kołymie nazywają kopaczy złota – przyp. I. T.) ma tylko łopaty, więc tymi łopatami usuwa jakieś 2 – 3 m sześcienne złotodajnej ziemi i zsypuje ją do dużego sita. Na sito puszcza się wodę pod ciśnieniem, a ona wymywa piasek i resztki skał. Cięższe od nich złoto osiada na dnie. Złoto ludzie sprzedają w Magadanie państwu, a są i tacy, którzy samorodki po bramach za butelkę wódki oddadzą – wzdycha Iwanow.

– Złoto leży w Rosji tam, gdzie ziemia trudna, a ludzi mało – podkreśla Maksim Chudałow, analityk rynku drogocennych metali kompanii Metropol. – Dlatego inwestycja Polusa jest nie tylko oczekiwana na Kremlu, ale także przez władze regionów, które są uzależnione od przemysłu wydobywczego. Jednak z punktu widzenia inwestorów i akcjonariuszy spółka zyskałaby, gdyby całkowicie wstrzymała roboty w Natałce i zainwestowała w bardziej dochodowe projekty.

[srodtytul]Gram złota z tony rudy[/srodtytul]

Tymczasem od połowy minionego roku pracuje w Natałce eksperymentalny zakład, który rocznie ma przerabiać do 100 tys. ton rudy. Z tony rudy można uzyskać 1,13 grama złota. W listopadzie dotarli do Natałki specjaliści z firmy międzynarodowej Knight Piesold, którzy mają opracować szczegóły inwestycji. Czarterowym rejsem z USA przyleciało też 200 kg substancji niezbędnych do pracy eksperymentalnego zakładu. Aleksander Cybulskij, dyrektor Kopalni im. Matrosowa, spółki córki Polusa, powiedział dla portalu Zołoto Kołymy, że w połowie roku eksperymentalna fabryka osiągnie „optymalną wydajność”.

Jednak dyrektor generalny Polus Zołoto nie czeka na wyniki eksperymentu. Jewgienij Iwanow znajduje się pod presją głównych akcjonariuszy: oligarchów Michaiła Prochorowa i Władimira Potanina (mają po 25,5 proc. akcji). Od półtora roku oligarchowie, którzy przez lata działali wspólnie, próbują podzielić swoje imperium. Prochorowowi ma przypaść właśnie Polus Zołoto – koncern w swojej branży największy w Rosji i jeden z pięciu na świecie pod względem zasobności złóż. We wrześniu 2008 r. kompania była warta 6,1 mld dolarów. 35 proc. akcji znajdowało się w rękach zagranicznych inwestorów.

Gubernator Magadanu Nikołaj Dudow poinformował w środę media, że magadańska spółka córka Polus Zołota wystąpiła do państwowej agencji ds. bogactw naturalnych Rosniedry o przedłużenie terminów uruchomienia eksploatacji złoża. Powód: podrożenie kredytów i niedostateczna infrastruktura w Natałce.

[srodtytul]Działki na sprzedaż[/srodtytul]

– To jest dobra decyzja, bo uzyskanie dziś taniego i długoterminowego kredytu jest praktycznie niemożliwe. Poza tym niebawem może zmienić się układ sił w akcjonariacie Polusa, a tak wielkie inwestycje muszą zyskać akceptację właścicieli – uważa Nikołaj Sosnowskij. Jego zdaniem oligarchowie nie chcą teraz powiększać zadłużenia spółki, bo przemysł wydobywczy to w Rosji ryzykowny biznes.

Wypełniając więc wolę właścicieli, dyrektor Iwanow ryzykuje gniew Kremla i utratę licencji na górę kruszcu. Ten 43-letni menedżer i bankowiec urodzony w Bułgarii, od trzech lat kieruje złotą spółką. – Radzi sobie nieźle, biorąc po uwagę, że mamy kryzys – dodaje analityk.

– Iwanow ryzykuje, że Polus straci Natałkę, czyli aktyw zabezpieczający połowę zapasów surowcowych kompanii – oceniają dziennikarze ekonomiczni „Kommiersanta” Dmitrij Szczerbakow i Dmitrij Smirnow.

A chętni się znajdą. W tym roku Rosniedry wystawią na sprzedaż 25 złotodajnych działek w Jakucji. Nie wiadomo, po ile pójdą, ale chętnych nie zabraknie. W grudniu na aukcji w Irkucku sprzedano dwie działki o zasobach 20 i 18 ton złota. Wylicytowana cena to 660 tys. dol. i 616 tys. dol.

Biznes
Polska kupiła kolejne nowoczesne bezzałogowce w USA i... sprzedaje bezzałogowce obserwacyjne Malezji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Stare telefony działają cuda! Dołącz do akcji T-Mobile i Szlachetnej Paczki
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Polski rynek akcji – optymistyczne prognozy na 2025 rok
Biznes
Eksport polskiego uzbrojenia ma być prostszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Jak skutecznie chronić rynek Unii Europejskiej