Obwód Kaliningradzki to najdalej na zachód wysunięty skrawek Rosji, zupełnie odcięty od ojczyzny. Ta zamieszkała przez ok. milion Rosjan „wyspa” graniczy z Unią czyli Polską i Litwą.
Aby dostać się do stolicy swojego kraju drogą lądową (samochód, pociąg) mieszkańcy obwodu muszą mieć litewskie i łotewskie wizy tranzytowe. Jedyne bezpośrednie połączenie z Moskwą i innymi miastami Rosji zapewniała dotąd prywatna kompania lotnicza „Kdavia”. Należy ona do moskiewskiego dewelopera Sergieja Griszczenko. Ma 17 maszyn Boeing 737.
Dziś jest zadłużona na ok. 283 mln dol. (10 mld rubli), a jej akcje są prawdopodobnie w zastawie. We wtorek dalszego finansowania „Kdavia” odmówił bank „St-Petersburg”.
- Byliśmy jedynym bankiem, który jeszcze kredytował bieżącą działalność tego przewoźnika. Ale jego długi wciąż rosną, więc dłużej nie mogliśmy tego finansować - tłumaczyła rzecznik banku Anna Barchatowa dla Viesti.ru. Szefowie przewoźnika powiadomili więc rząd, że od końca tygodnia mogą wstrzymać wszystkie loty. Kompania obsługuje nie tylko połączenia z miastami Rosji, ale także Niemcami, Czechami, Hiszpanią, Francją, Włochami, Ukrainą, Kazachstanem i Izraelem. W minionym roku była dziewiątym pod względem wielkości przewozów rosyjskich przewoźnikiem. Miała 1,36 mln pasażerów (wzrost o 6 proc. rok do roku). W styczniu zajmowała już szóste miejsce, bo przewozy skoczyły o 27 proc. W piątek sprawą przewoźnika z Kaliningradu zajął się rosyjski rząd. Władze obwodu zadeklarowały wystawienie czteroletniej gwarancji na 500 mln rubli. Minister transportu Rosji zapowiedział, że rząd jest gotowy nie dopuścić do upadku „Kdavia”.
- Jesteśmy gotowi pomóc kompani w trybie pilnym. Gubernator Kaliningradu już zwrócił się do państwowego VTB banku oferując poręcznie przy udzieleniu kredytu - zapowiedział Igor Lewitin dla agencji Interfax.