6 marca islandzki fundusz Nowator – największy udziałowiec Netii – poinformował o sprzedaży ok. 30 proc. akcji polskiego operatora za niemal 300 mln zł. Wśród nabywców nie było innego telekomu, MNI, który przez kilka miesięcy przymierzał się do przejęcia kontroli nad Netią.
– Mieliśmy zapewnione finansowanie i zaproponowaliśmy cenę niższą niż ostatecznie zapłacona przez inwestorów – mówi Piotr Majchrzak, szef i współwłaściciel MNI. Wciąż jest gotów wejść kapitałowo do Netii; według naszych informacji chce kupić 10 proc. akcji, ale stawia warunki.
– Jesteśmy skłonni kupić pakiet akcji, ale tylko w momencie, gdy inwestorzy finansowi poprą nasze wejście do zarządu spółki. Jedynie to zapewni nam wpływ na realizację strategii szybkiej i głębokiej restrukturyzacji, o której mówimy od dłuższego czasu – zapewnia szef MNI. Według niego Netia zbyt szybko wydaje pieniądze na rynkową ekspansję, podczas gdy powinna się skoncentrować na zwiększaniu rentowności.
– Ogłoszone pod koniec lutego wyniki finansowe za 2008 r. są istotnie lepsze od prognozowanych – ripostuje Mirosław Godlewski, aktualny prezes zarządu Netii. Przypomina, że spółka pracuje nad ograniczeniem kosztów i zwiększeniem efektywności od czasu przejęcia Tele2. Od listopada pomaga jej w tym firma doradcza McKinsey, najpóźniej do maja zarząd Netii opublikuje szczegóły planu. Zarzuty szefa MNI zarząd Netii uważa za nietrafione.
Gdyby inwestorów finansowych przekonała wizja Piotra Majchrzaka, to musiałaby nastąpić zmiana na stanowisku szefa zarządu. Nie tylko MNI chce zmian w Netii. – Najważniejsze jest teraz przeprowadzenie zmian w radzie nadzorczej. Chcemy pokazać inwestorom finansowym, że wprowadzenie do zarządu osoby, która będzie dążyła do konsolidacji branży, będzie korzystne dla spółki – mówi przedstawiciel innego z nowych akcjonariuszy Netii.