– Brakuje nam połączenia do Rzymu, odkąd zlikwidował je LOT. Rozważamy więc przywrócenie go w ramach obowiązku świadczenia usług publicznych (PSO – Public Service Obligations) – mówi Paweł Łatacz, szef rady nadzorczej spółki zarządzającej krakowskim portem. Niewykluczone, że pierwsze loty według tej koncepcji rozpoczną się z końcem tego roku lub od marca 2010 r.
O ustanowieniu obowiązkowego, dotowanego połączenia na danej trasie na okres do trzech lat może zdecydować Urząd Lotnictwa Cywilnego. By ULC wyłożył pieniądze, samorząd musi udowodnić, że uruchomienie danej trasy m.in. przyczyni się do rozwoju gospodarczego regionu. Przewoźnik, który będzie obsługiwać trasę, wybierany jest w przetargu – stanąć do niego mogą wszystkie unijne linie lotnicze. O takiej formie pomocy musi zostać poinformowana Komisja Europejska.
W Polsce jeszcze żadne połączenie nie było na tych zasadach wspierane. Obecnie korzystają z niego Czechy, m.in. na trasie z Ostrawy do Brukseli, Finlandia (z Helsinek do Mikkei) i Francja, która m.in. w ten sposób łączy Gujanę Francuską z wyspami u jej wybrzeży. Polska do tej pory sięgała po prostszy model – wykup miejsc na pokładach samolotów przez lokalny samorząd. Takie rozwiązanie zostało przyjęte m.in. w Zielonej Górze, gdzie urzędowi marszałkowskiemu zależało na połączeniu lotniczym z Warszawą. Od listopada 2007 roku obsługuje je Jet Air. – Zaczęliśmy latać na tej trasie po wygraniu przetargu, gdy wycofał się z niej LOT – mówi Ireneusz Dylczyk, rzecznik Jet Air.
– Model unijny jest dużo bardziej skomplikowany, ale bardziej bezpieczny. Nie ma niebezpieczeństwa, że Komisja zakwestionuje udzieloną pomoc – mówi Paweł Łatacz.
Samorządy, które wykupią część miejsc, mogą nimi swobodnie dysponować. – Nie muszą wykupywać dodatkowych biletów na przelot do Warszawy – dodaje Dylczyk.