Jak wynika z informacji „Rz”, choć żadnej formalnej oferty na piśmie szefowie rosyjskiej firmy nie przedstawili największej polskiej spółce naftowej, to wstępne rozmowy miały miejsce.
A zaczęło się już w styczniu w Davos. O zainteresowaniu odkupieniem od Orlenu udziałów w litewskiej rafinerii Mażeikiu Nafta prezes Łukoilu Wagit Alekpierow wspominał podczas Forum Ekonomicznego przy okazji spotkania z premierami Polski i Rosji w obecności szefa PKN Jacka Krawca. Kilka tygodni temu zaś prezes Orlenu podobną propozycję usłyszał od pierwszego wiceprezesa koncernu Transnieft (zarządza siecią rosyjskich rurociągów) Michaiła Arustamowa, gdy ten był w Warszawie.
Jacek Krawiec nie ujawnia tematu rozmów. Ale jak wynika z naszych informacji, Michaił Arustamow sugerował, że gdyby rosyjska firma została udziałowcem spółki w Możejkach, to udałoby się szybko wznowić dostawy ropy do niej rurociągiem Przyjaźń. Formalnie z powodu awarii Rosjanie wstrzymali transport surowca do Możejek tą najtańszą drogą w październiku 2006 r., gdy było jasne, że to Orlen, a nie Łukoil, kupi od Litwinów rafinerię.
Dla Łukoilu porażka w przetargu na Litwie była bolesna i niespodziewana. Ale też Orlen zapłacił wysoką cenę za zwycięstwo. Nie tylko stracił najtańsze źródło dostaw, ale też pożar zniszczył główną instalację rafinerii. W 2007 r. PKN nie zarobił na tej spółce. A i wyniki ubiegłego roku nie są satysfakcjonujące. Wznowienie dostaw ropy Przyjaźnią poprawiłoby rezultaty finansowe litewskiego zakładu.
Jednak wpuszczenie Rosjan do Możejek z pewnością wywołałoby polityczną burzę na Litwie i w Polsce. Można bowiem przypuszczać, że Łukoil nie zadowoliłby się mniejszościowym pakietem. A mając możliwość blokowania kluczowych decyzji, w konsekwencji mógłby doprowadzić do przejęcia kontroli nad litewską spółką. Z informacji „Rz” wynika, że Orlen przygotowuje nową wycenę Możejek, ale raczej nie ma to związku z potencjalną transakcją.