PKP Intercity nie dostarczyła wniosku o dofinansowanie do rządowego Centrum Unijnych Projektów Transportowych. Urzędnicy obawiają się, że nie zdążą go przejrzeć i zaopiniować, nim trafi do Brukseli. W efekcie inwestycja może zniknąć z listy projektów kluczowych i bezpowrotnie stracić szansę na dofinansowanie.
PKP InterCity może się ubiegać w sumie o 71 mln euro dofinansowania na zakup 20 szybkich pociągów, które mogą się poruszać z prędkością ok. 200 km/h. Koszt inwestycji szacowany jest na ok. 400 mln euro. Przewoźnik obiecuje, że pociągi pojawią się na polskich torach przed Euro 2012. Jeśli nie dostanie środków z UE, będzie musiał głębiej sięgnąć do własnej kieszeni. A z tym może mieć problem. – Nie będzie nawet środków własnych z zaplanowanej emisji akcji spółki – przewiduje Adrian Furgalski, dyrektor ZDG TOR.
– Liczymy na unijne dofinansowanie na zakup szybkiego taboru i nie ma powodu, byśmy go nie dostali – mówi Paweł Ney, rzecznik PKP InterCity. Deklaruje, że dokumenty znajdą się w Brukseli na przełomie lipca i sierpnia. W lipcu ma też zostać wybrany dostawca pociągów. Jak dodaje rzecznik PKP IC, Bruksela nie wyznaczyła daty krytycznej, do której muszą do niej wpłynąć dokumenty pod groźbą nieotrzymania dotacji.
Tyle że na czerwiec zaplanowana jest kolejna aktualizacja listy projektów najważniejszych dla gospodarki, które otrzymają unijne dofinansowanie. – Jeżeli minister stwierdzi, że istnieje niebezpieczeństwo, iż Komisja z jakiegoś powodu nie zaakceptuje tego projektu, może skreślić go z listy – mówi jeden z urzędników zajmujących się unijnymi dotacjami na transport.
Problem tkwi też w sposobie, w jaki wybiera się dostawcę szybkich pociągów. Zwycięzca ma zostać wyłoniony w tzw. dialogu konkurencyjnym. Nie mamy w nim zbyt dużego doświadczenia, co może wydłużyć przetarg.