Cała kwota zostanie przekazana największym kredytodawcom Chryslera, którzy otrzymają po 29 centów za każdego dolara pożyczki udzielonej koncernowi. Aby przeżyć, firma otrzyma dodatkowo 18 mld dolarów – 15 od rządu amerykańskiego i 3 mld od rządu kanadyjskiego stanu Ontario. Wcześniej Departament Skarbu wpompował w firmę 5 mld dol.
W oświadczeniu opublikowanym przez Biały Dom Obama napisał, że decyzja „toruje nowemu Chryslerowi drogę do pomyślnego wyjścia z upadłości jako nowy, silniejszy, bardziej konkurencyjny koncern w przyszłości”. Obama ocenił też, że Chrysler stoi przed swoją „drugą szansą”.
Chrysler wystąpił o ochronę przed wierzycielami 30 kwietnia. Ma więc jeszcze 30 dni na to, aby przeprowadzić wyprzedaż aktywów i połączyć się z Fiatem. To, czy mu się uda, będzie bacznie obserwowane przez prawników, którzy zajmą się wydobywaniem z kłopotów GM.
W „nowym Chryslerze” 68 proc. akcji będzie miał fundusz ochrony zdrowia współdziałający ze związkami zawodowymi United Auto Workers, Fiat ma kontrolować 20 proc., zaś rządy USA i kanadyjski pozostałe 12 proc. Fiat będzie miał prawo do zwiększenia swojego pakietu, ale dopiero wówczas, kiedy Chrysler zwróci pieniądze pożyczone od państwa. Ogłaszając tę decyzję, sędzia przyznał, że nie było innego wyjścia. – Natychmiastowa likwidacja firmy była dla nas nie do przyjęcia. Aby zabezpieczyć interesy podatników i uratować markę, konieczna była jej jak najszybsza sprzedaż. Nie było tutaj mowy o jakiejkolwiek wartości rynkowej czy poszukiwaniu korzystniejszych możliwości – mówił Gonzalez.
Decyzja Gonzaleza spowodowała w USA protesty wierzycieli, funduszy emerytalnych i dilerów, z którymi Chrysler zerwał umowy. Ich zdaniem postępowanie upadłościowe potoczyło się tak szybko, wyprzedaż aktywów jest zbyt pochopna, a zamykanie setek punktów dilerskich jest nieuzasadnione. Prawnicy z drugiej strony argumentowali, że tylko w ten sposób można było ochronić ponad 100 tysięcy miejsc pracy. Najważniejsze jest jednak, że aż 90 procent wierzycieli Chryslera zaakceptowało porozumienie.