Prof. Witold Małecki z Wyższej Szkoły Zarządzania i Finansów w Warszawie zauważył, że polskie przedsiębiorstwa ponoszą znaczne ryzyko kursowe ze względu na dużą zmienność kursu złotego. Dodał, że dzieje się tak od czasu upłynnienia kursu złotego, które faktycznie nastąpiło w połowie 1998 roku. Przypomniał, że w kwietniu 2000 roku za euro płaciliśmy 4 zł, blisko 5 zł cztery lata później, 3,25 zł w sierpniu 2008 roku i 4,9 zł w połowie lutego br. Także w skali średniookresowej kurs złotówki podlega silnym wahaniom.
Dla przykładu między 16 września i 23 października 2008 roku, a więc na przestrzeni ok. pięciu tygodni, złoty osłabił się o 17 procent w stosunku do euro i 33 procent w stosunku do dolara amerykańskiego. Między 3 listopada 2008 roku i 18 lutego 2009 roku, w okresie trzech i pół miesiąca, złoty osłabił się o ok. 40 procent w stosunku do euro i dolara. W skali krótkookresowej, w okresie od września 2008 roku do marca 2009 roku, dzienne zmiany kursów złotówki w stosunku do euro i dolara dochodziły do 20 groszy, a więc sześciu procent wartości waluty. Profesor Małecki wyjaśnia, że znaczne wahania kursów walut (nie tylko złotówki) wynikają ze zdominowania rynków pieniężnych przez transakcje czysto walutowe.
Transakcje obsługujące realny obrót gospodarczy stanowią mniej niż 5 procent łącznych obrotów. Rynek nabiera też coraz bardziej spekulacyjnego charakteru, a w transakcje coraz częściej angażują się główni uczestnicy tego rynku, czyli banki. Dodał, że coraz więcej podmiotów (np. fundusze i firmy inwestycyjne) traktuje waluty jak kolejne aktywa inwestycyjne. W związku z tym nie ma możliwości prognozowania kursów walutowych i dlatego, dokąd będzie utrzymywany płynny kurs złotego, opłaca się zabezpieczać przed ryzykiem kursowym.
[srodtytul]Strategie zarządzania ryzykiem[/srodtytul]
Członek zarządu Logistics Service Dariusz Wakuła wskazuje, że opcje walutowe eksporterzy powinni kupować teraz, gdy złotówka jest wyjątkowo słaba. Warto je nabyć także gdy w firmie występuje nierównowaga w handlu zagranicznym. Polskie przedsiębiorstwa transportu drogowego większość przychodów mają w euro (np. 70 procent), a koszty ponoszą w złotówkach (np. 80 procent, a tylko 20 procent w euro), więc 50 procent przychodów firmy warto zabezpieczyć, kupując opcje. Jacek Machocki z firmy doradczej DGL tłumaczy, że opcje zapewniają firmie stabilizację przychodów i opłacalność tras. Opcja walutowa daje nabywcy prawo kupna lub sprzedaży waluty w określonym terminie i kursie. Kupujący płaci za takie prawo premię opcyjną, której wysokość zależy od uzgodnionego kursu. Małecki dodaje, że firmy mają też inne możliwości zarządzania ryzykiem kursowym, jak np. walutowe kontrakty forward, które z góry ustalają przyszły kurs wymiany. Banki proponują także zerokosztowe strategie opcyjne, które polegają na zakupie opcji call (zabezpieczenie zobowiązań walutowych – kupują je importerzy) i jednoczesnej sprzedaży opcji put (zabezpieczenie należności walutowych, oferowane eksporterom), przez co premia ze sprzedaży kompensuje premię zapłaconą za opcję call. Jeżeli firma się zabezpiecza kupując opcję put, to sprzedaje równocześnie opcję call. Małecki przestrzega, aby nie sprzedawać opcji na wielokrotność opcji kupowanych. Oferowane są też swapy walutowo-procentowe (CIRS).