Jeszcze w tym tygodniu waloryzacja kontraktów w inwestycjach infrastrukturalnych może zostać wpisana do dokumentów przetargowych – dowiedziała się nieoficjalnie „Rzeczpospolita". Czekają na nią firmy budujące drogi i modernizujące linie kolejowe, którym wzrost kosztów przekreślił opłacalność realizowanych inwestycji. Jednak rządowe rozwiązania nie rozwiązują problemu: waloryzacja ma objąć tylko nowe umowy, które dopiero będą podpisywane. – Największy problem to stare kontrakty. To one mogą doprowadzić firmy do upadłości – twierdzi Adrian Furgalski, wiceprezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
Według Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w realizacji (już po podpisaniu umowy z wykonawcą) są obecnie inwestycje drogowe obejmujące 1426 kilometrów. Ich wartość sięga ok. 58 mld zł. – Do tego trzeba doliczyć odcinki, które już zrealizowaliśmy i oddaliśmy do ruchu, o wartości ok. 25 mld zł. Daje to łącznie ok. 83 mld zł – informuje Jan Krynicki, rzecznik GDDKiA. Na wszystkie kolejne inwestycje zostały 52 mld zł i to te projekty będą objęte waloryzacją.
Czytaj także: Rząd (trochę) ulży budowlańcom?
Zdaniem Jana Stylińskiego, prezesa Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, wartość prowadzonych robót dotkniętych wzrostem cen dochodzi do 20–30 mld zł. – Gdyby do tej wartości przyjąć zaproponowaną przez rząd metodę wyliczania strat poniesionych przez wykonawców, to ich wysokość mogłaby sięgać 2 mld zł – twierdzi Styliński. Dodaje, że ich wartość byłaby jednak znacznie wyższa przy zastosowaniu wzorca Banku Światowego: – Nawet dwukrotnie – dodaje Styliński.