Zasięg sieci GSM największych działających w Polsce operatorów to praktycznie 100 proc. powierzchni kraju. Mimo to klienci coraz częściej doświadczają nie tylko zrywania połączeń, ale też całkowitej niedostępności usług. Powód powstawania „dziur” w zasięgu GSM nawet w centrach dużych miast to wzrastające obciążenie sieci w skutek działania mobilnego Internetu.
Elastycznym i tanim rozwiązaniem części tych problemów są stacje bazowe femtocell. Niewielkie przenośnie urządzenia podłączane są do szerokopasmowego Internetu. Femtocelle rozsiewają sygnał GSM, pozwalając korzystać z usług komórkowych w miejscach, gdzie sygnał umieszczonych na masztach lub budynkach stacji bazowych nie dociera lub gdzie obciążenie sieci jest wyjątkowo duże (np. w biurowcach).
Ceny urządzeń, które jeszcze kilka lat temu kosztowały kilkaset dolarów, dziś spadły poniżej poziomu 100 dol. Dzięki temu femtocell znajdziemy już w ofertach takich operatorów, jak brytyjski Vodafone, China Unicom, japoński NTT DoCoMo czy amerykańskie AT&T.
Mimo zalet femtocellu (cena, elastyczność) oraz grupy potencjalnych klientów takich urządzeń nie ma w ofertach żadnego z działających w Polsce operatorów. – Femtocell to wciąż w Polsce nisza, mimo zalet w postaci choćby odciążania stacji bazowych czy możliwości zaoferowania stereofonicznych połączeń głosowych – mówi „Rz” Grzegorz Rzeszotarski z firmy GN Netcom.
– Dzięki femtocellom operatorzy mogą zminimalizować straty wynikające z niezrealizowanych połączeń – mówi „Rz” Walter Zieliński, dyrektor departamentu branży telekomunikacyjnej w firmie Infovide-Matrix.