Ułatwienia wizowe, specjalne programy, a w niektórych krajach nawet chińskojęzyczna obsługa i menu – liczne mniej i bardziej atrakcyjne turystycznie kraje robią wiele, żeby przyciągnąć turystów z Chin.
[wyimek]60 mld dol. wydadzą w tym roku podczas swych podróży po świecie chińscy turyści[/wyimek]
A jest się o co bić – każdy z ponad 50 mln chińskich turystów wyda w tym roku podczas podróży co najmniej 1200 dolarów. Najchętniej jeżdżą po Azji, ale coraz częściej zapuszczają się do USA i Europy. Ich wydatki sięgnęły w 2009 r. rekordowych 43 mld dolarów – o 21 proc. więcej niż rok wcześniej. Wzrost jest tym bardziej imponujący, że w ubiegłym roku globalne wydatki turystów spadły o 9,2 proc., do 820 mld dolarów.
Dlatego Amerykanie i Francuzi, ale także Węgrzy, Czesi czy Bułgarzy przygotowują dla nich specjalne programy. Polacy nie, bo – jak informuje Polska Organizacja Turystyczna – „przyjeżdża ich zbyt mało”. To prawda – w ubiegłym roku granice naszego kraju przekroczyło 19 tysięcy Chińczyków, wśród nich było 300 turystów.
Polskie MSZ nieoficjalnie przyznaje, że z turystami z Chin jest problem. – Traktują Polskę jako furtkę do strefy Schengen. Za cel przyjazdu podają turystykę albo studia, a gdy otrzymają wizę, rozpływają się w powietrzu – mówi pracownik MSZ. To dlatego wydziały konsularne dostały zalecenia z MSWiA oraz Straży Granicznej, by dokładnie przyglądać się wnioskom o wizę.