Jak dowiedziała się „Rz”, minister gospodarki ma przesłać dziś Komisji Europejskiej kolejne wyjaśnienia dotyczące wykorzystania strategicznego rurociągu jamalskiego, którym gaz rosyjski płynie na potrzeby Polski i do Niemiec.
KE ma zastrzeżenia do tego, że ten gazociąg wykorzystuje tylko Gazprom i PGNiG, a takie możliwości powinna mieć każda zainteresowana firma (zgodnie z obowiązującą w Unii zasadą dostępu stron trzecich). Równocześnie Bruksela żąda tzw. rewersu, czyli by rurociąg jamalski mógł działać nie tylko jak dotąd – do Niemiec, ale by była możliwość przesłania gazu w odwrotnym kierunku, czyli do Polski.
– Zależy nam na wypełnieniu oczekiwań unijnych, więc kontrolę operacyjną nad gazociągiem przejmie od spółki EuRoPol Gaz Operator firma Gaz System i będzie nadzorować jego udostępnienie – mówi dyrektor Departamentu Ropy i Gazu MG Maciej Kaliski. – Ale w sprawie rewersu nie wszystkie decyzje zależą od naszego kraju.
Na zainstalowanie urządzeń umożliwiających na polsko-niemieckiej granicy odwrócenie kierunku transportu surowca w rurociągu jamalskim musi się zgodzić rosyjski koncern. Tymczasem, choć PGNiG i polskie władze postulują to od 2004 r., czyli pierwszego kryzysu gazowego na linii Mińsk – Moskwa, to jednak zgody od Rosjan nie otrzymały. I nie ma pewności, że takowa się wkrótce pojawi.
Zarzuty dotyczące gazociągu jamalskiego to część oskarżenia o blokowanie liberalizacji rynku gazowego, jakie Komisja Europejska postawiła w zeszłym tygodniu. Bruksela zagroziła skierowaniem sprawy do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, bo Polska utrudnia wejście na rynek firmom z UE.