Orlen czy grupa Lotos mogłyby powalczyć przede wszystkim o sieci stacji benzynowych z logo BP. Jest ich w Polsce ponad 400 – zazwyczaj w bardzo dobrych lokalizacjach. Płocki koncern już zadeklarował, że byłby chętny do ich kupna, gdyby tylko sieć wystawiono na sprzedaż.

– Sytuacja w Zatoce Meksykańskiej nie ma wpływu na działalność operacyjną w Polsce – zapewniła tymczasem Dorota Adamska, która odpowiada za PR brytyjskiej grupy. Dodaje, że koncern nadal rozwija swoją działalność w kraju, czego dowodem są uzyskane ostatnio koncesje na dwie stacje przy drodze S3, kupno nowej placówki w Warszawie czy plany uruchomienia w najbliższym czasie kolejnych stacji partnerskich.

– Zobowiązania BP w Zatoce Meksykańskiej spowodowały wiele zmian w planach finansowych grupy – przypomina Adamska. Wymienia zawieszenie wypłaty dywidendy, redukcję wydatków i przyspieszenie programu pozbywania się niektórych aktywów wydobywczych, które nie są kluczowe dla BP. Koncern już sprzedał złoża w USA, Kanadzie, Egipcie i Wenezueli.

W to, że Brytyjczycy pozbyliby się sieci w Polsce czy w innych krajach w Europie, nie wierzy także Andrzej Szczęśniak, ekspert rynku paliw. – BP wbrew temu, co się uważa, wcale nie ma noża na gardle – mówi. Jego zdaniem okazji do kupienia aktywów wydobywczych po wyjątkowo atrakcyjnych cenach nie ma się więc co spodziewać. I tu polskie firmy nie skorzystają. – Orlen ani Lotos nie będą zresztą miały w najbliższym czasie wolnych środków na zakup złóż – uważa analityk.