To niedobra wiadomość dla wielu kierowców, którzy w nadziei, że mandat za zbyt szybką jazdę dostali niezgodnie z prawem, zamierzali go bezkarnie nie płacić. Rzecz dotyczy tych zmotoryzowanych, których „złapał” radar na drodze, na której nie było znaku ani tablicy uprzedzającej o kontroli radarowej czy umieszczeniu fotoradaru.
– Nie ma przepisu, który obligowałby jakiegokolwiek zarządcę drogi do informowania o fotoradarach i znakowania dróg w miejscach wyposażonych w urządzenia rejestrujące – mówi „Rz” nadinspektor Artur Zawadzi z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji. Taki znak może się więc pojawić, ale wcale nie musi.
– Czasem policja sama występuje do zarządcy konkretnej drogi z propozycją, by w określonym miejscu znak się pojawił. Możemy jednak tylko proponować i sugerować, a nie nakazywać i zobowiązywać do postawienia tablicy – dodaje Zawadzki.
Powód?
W takich oznaczonych miejscach kierowca, szczególnie ten podróżujący trasą pierwszy raz, zwalnia dużo wcześniej i szuka fotoradaru. W efekcie jedzie wolniej i bezpieczniej. Ta metoda nie sprawdza się wobec stałych bywalców określonych tras, ale policyjną drogówkę cieszy każdy kierowca, który choć na chwilę w takim miejscu zwalnia.