– To nie jedyna okazja na rynku, w najbliższym czasie mogą się pojawić kolejne banki do przejęcia. PKO BP nie chce przepłacić, ale determinację mamy – mówi osoba zbliżona do banku. Jednym z pozacenowych atutów polskiego banku ma być szansa na szybkie uzyskanie zgód polskich regulatorów: nadzoru finansowego oraz Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Jednak analitycy zastanawiają się, czy rzeczywiście można liczyć na to, aby Komisja Nadzoru Finansowego w obecnym nowym składzie, wydała w nadzwyczajnie szybkim tempie zgodę na przejęcie ( jeśli nowym właścicielem BZ WBK zostałby PKO BP). Ostatnio do KNF wszedł Jerzy Pruski, były prezes PKO BP, który stracił tę posadę w ubiegłym roku po zamieszaniu wokół dywidendy banku i konflikcie z ministrem skarbu.
Wszelkie wątpliwości mogą wykorzystać BNP Paribas i Santander. Ten ostatni złożył AIB ofertę odkupienia innych zagranicznych aktywów, udziałów w amerykańskim M&T oraz banku w Wielkiej Brytanii. Analitycy uważają, że w przeciwieństwie do BZ WBK amerykańskie i brytyjskie aktywa są trudniejsze do sprzedaży. AIB, który popadł w kłopoty finansowe w wyniku kryzysu na rynku nieruchomości i dostał pomoc finansowa od Skarbu Państwa, musi sprzedać swoje zagraniczne spółki i pozyskać środki do końca tego roku.
Zarówno Santander, jak i BNP Paribas to wielkie grupy finansowe działające w wielu krajach, ale ich udziały w Polsce są niewielkie. PKO BP za granicą ma tylko jedną spółkę, Kredobank na Ukrainie. Wczoraj kijowski dziennik “Ekonomiczeskie Izvestia” napisał, że PKO BP zastanawia się nad jego sprzedażą. Jednak przedstawiciele polskiej spółki stanowczo zaprzeczyli tym informacjom.
Posiadany przez Irlandczyków pakiet 70 proc. akcji BZ WBK jest wart około 10 mld zł. Wczoraj za jedną akcję banku płacono 187 zł, po wzroście o 0,5 proc.