Widzimy, że z powodu kryzysu na europejskim rynku pojawiają się możliwości nabycia atrakcyjnych aktywów. Spodziewane pieniądze, jakimi będzie dysponować w 2011 r. KGHM, stworzą szanse, jakich do tej pory firma nie miała – dodaje Wirth.
Nie chce zdradzać szczegółów. – Dotyczy to naszego biznesu podstawowego i pobocznych, zgodnych z naszą strategią. To już projekty szacowane na kilka miliardów euro. Myślę, że w przyszłym roku część naszych planów się zmaterializuje – zaznacza prezes spółki.
Przyszły rok dla czołowego producenta miedzi w Europie będzie szczególny. Do zagospodarowania przez walne zgromadzenie będzie rekordowy zysk netto za 2010 r., szacowany przez rynek na ponad 4 mld zł. Oficjalna prognoza to 3,91 mld zł, ale w listopadzie można się spodziewać kolejnej aktualizacji budżetu. 4 – 5 mld zł KGHM ma pozyskać, prawdopodobnie jeszcze w I połowie 2011 r., ze sprzedaży akcji Polkomtelu. Pytanie, czy Skarb Państwa (ma 32 proc. akcji) zdecyduje się w związku z tym pobrać z KGHM sowitą dywidendę, czy firma będzie mogła wykorzystać szansę na inwestycje.
Niewykluczone, że wzorem 2010 r. resort zgodzi się na niską wypłatę, oczekując w zamian zaangażowania się KGHM w „prywatyzację”. W ostatnim czasie koncern kupił ponad 5 proc. akcji Tauronu, Centrozłom Wrocław i uzdrowiska kłodzkie. – Nie chcę wybiegać w przyszłość, jeśli chodzi o dywidendę. Mamy bardzo duże ambicje inwestycyjne, z drugiej strony, potrzeby budżetu państwa nie są tajemnicą. Będziemy o tym dyskutować z resortem skarbu – kwituje Wirth.
– Deklaracje prezesa potwierdzają tezę, jaką zawarłem w rekomendacji sprzed kilku dni: KGHM z uwagi na przyszłe duże inwestycje nie będzie spółką dywidendową – ocenia Paweł Puchalski, szef działu analiz DM BZ WBK. – Skala potencjalnych wydatków, kilka miliardów euro, robi wrażenie i od tej pory inwestorzy będą musieli brać pod uwagę ryzyko z tym związane. Jeśli taka kwota ma być zainwestowana w Europie, która przecież nie jest zagłębiem surowcowym, to przypuszczam, że w grę może wchodzić sektor energetyczny – dodaje.