Na rynku brak samochodów i nie ma czym wozić towarów, jednak przedsiębiorcy nie są tak skorzy jak kilka lat temu do powiększania parku samochodowego. – W nadchodzącym roku czeka nas wiele niewiadomych i jedną z nich jest podaż kierowców. Z powodu otwarcia 1 maja 2011 roku rynku pracy w Niemczech i Austrii może ich szybko zabraknąć – ocenia wiceprezes Delta Trans Adam Rams. Firmy transportowe mogą stanąć przed podobnym problemem jak po wejściu Polski do Unii Europejskiej, czyli brakiem kierowców.
– Trudne chwile może przeżywać transport międzynarodowy – uważa przedsiębiorca z Wrocławia i członek Rady Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych Zygmunt Sieńko. – Kierowcy jeżdżący w takich przewozach znają procedury, języki, więc łatwiej będą mogli przenieść się do nowych pracodawców na Zachodzie – uważa Sieńko. – Nie sądzę, aby w podobnej skali emigrowali kierowcy krajowi – dodaje. Sieńko nie wyklucza, że branża będzie musiała podnieść pensje, aby zachować pracowników. – Przypuszczam, że podwyżki mogą sięgnąć 2 tys. zł – szacuje. Także Unia Transportu Drogowego (IRU) ostrzega, że Europę czeka brak kierowców, który może doprowadzić do spowolnienia gospodarczego.
[srodtytul]8 tysięcy to zbyt drogo[/srodtytul]
Odpływ kierowców pogłębi już zauważalny brak pracowników. – Dla nas wyjazdy kierowców to żaden problem. Wyjeżdżali wcześniej i teraz, jeśli chcą, też mogą wyjechać. Natomiast brakuje chętnych do pracy. Mogę przyjąć ośmiu, jestem w kontakcie z urzędami pracy i nie ma kogo zatrudnić – narzeka właściciel szczecińskiej firmy transportowej Port-Trans Ryszard Portka. Na brak odpowiednich kandydatów zwraca uwagę także właściciel lubuskiej firmy Maszoński
Logistic Mirosław Maszoński. – Na 21 ofert, które otrzymałem, wybrałem tylko jednego kierowcę – przyznaje. Kierowców brakuje także na wschodzie kraju. Również dyrektor Biura Prawnego Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Transportu Drogowego Maciej Wroński dostrzega zagrożenie braku prowadzących. – Problemem jest brak wspieranego przez państwo systemu szkoleń nowych kierowców, np. szkolnictwa zawodowego – uważa. Zgadza się z nim przedsiębiorca i przewodniczący Regionu Dolnośląskiego Stowarzyszenia Przewoźników Grzegorz Wieczorek. – Największym błędem była likwidacja szkolnictwa zawodowego – uważa. Młodzi ludzie wchodzący do zawodu nie mają gdzie się kształcić, a na skutek wprowadzenia dyrektywy w sprawie wstępnej kwalifikacji i okresowego szkolenia kierowców, koszty kursów i egzaminów sięgają 8 tys. zł.