Nowe zasady przewidują, że pojemność zmniejszy się z 2400 cm do 1600 ccm, a zamiast ośmiu cylindrów będą cztery. Nie zmieni się jednak moc silników, która pozostanie na poziomie 750 KM.

Do niedawna przeciwni zmianom byli główni producenci: Mercedes i Ferrari (w poprzednim sezonie silniki dostarczały też Renault i Cosworth). Wtórował im szef Formuły 1 Bernie Ecclestone.

Zwolennicy argumentują jednak, że zmiany będą korzystne dla Formuły 1. Silniki nie tylko będą bardziej ekologiczne, bo spalą o 50 proc. mniej paliwa, ale dzięki ograniczeniu obrotów na minutę (do 10 000) wydłużona zostanie ich żywotność.

Przy okazji poprawi się wizerunek F1 oskarżanej o marnowanie surowców. To może przyciągnąć nowych sponsorów. W rozmowach brał udział Volkswagen, który postawił sprawę jasno: rozważy dostarczanie silników do Formuły 1 tylko wtedy, gdy zmiany wejdą w życie.

To już drugie ograniczenie pojemności silników w ostatnich latach. Do sezonu 2006 dopuszczalna pojemność wynosiła 3000 ccm, a moc dochodziła do 1000 koni mechanicznych.