Międzynarodowe Stowarzyszenie Transportu Lotniczego zrzeszające 233 przewoźników zapewniających 93 proc. rozkładowego ruchu międzynarodowego niemal podwoiło swe oszacowania zysku netto dla 2010 i 2011 r. wobec prognozy z września.
IATA zakłada, że w tym roku wyniesie on 15,1 mld dolarów wobec 8,9 mld z września, a w następnym roku 9,1 mld względem 5,3 mld z poprzedniej prognozy. W ubiegłym roku światowe lotnictwo poniosło stratę 9,9 mld dolarów. Marże netto będą dodatnie i wyniosą 2,7 i 1,5 proc. po minus 2,1 proc. w 2009r., bo obroty wzrosną odpowiednio do 565 mld i 598 mld dolarów wobec 482 mld w 2009 r.
– Każdy wzrost zysków jest mile widzianym krokiem we właściwym kierunku — stwierdził dyrektor generalny IATA, Giovanni Bisignani. — Jednak podniesienie przez nas o 70 proc. prognozy zysku i utrzymanie bez zmiany marży netto 2,7 proc. pokazuje, jak daleko ten sektor musi pójść dla osiągnięcia normalnego poziomu rentowności.
- Przewidywany zysk 9,1 mld w 2011 r. jest lepszy od poprzednio zakładanego, ale w przyszłym roku branża lotnicza będzie mieć do czynienia z trudniejszymi warunkami niż dziś, bo choćby cena paliwa wzrośnie do średnio 84 dolarów za baryłkę z 79 w tym roku — dodał szef IATA.
Bisignani wyjaśnił, że prognozę dla 2 lat skorygowano na podstawie wyjątkowo dobrych wyników w III kwartale i spodziewanego wzrostu przewozu osób w tym roku o 8,9 proc. wobec wcześniej zakładanych 7,7 proc. — Mimo tego spodziewamy się przerwy w 2011 r. w cyklu ożywienia i trudniejszych warunków.