W tym roku nie grożą Polsce przerwy w dostawach gazu z Rosji. Gazprom uregulował wszystkie rachunki z Białorusinami i Ukraińcami i nie ma powodów do obaw, że w efekcie sporów między Moskwą a Mińskiem albo Moskwą i Kijowem ciśnienie w gazociągu spadnie. Przez Białoruś idzie 20 proc. dostaw Gazpromu do Europy, reszta przez Ukrainę. W ciągu ostatnich 5 lat Gazprom dwukrotnie wstrzymywał dostawy tranzytem ukraińskim.
Dostawy przez Białoruś ostatnio zostały przerwane w czerwcu, w rezultacie mniejsze ciśnienie było w całym gazociągu prowadzącym do Europy, a na Litwie wręcz zabrakło gazu. W 2006 roku porozumienie między Białorusią a Rosjanami zostało podpisane dosłownie w ostatniej chwili 31 grudnia.
— Przynajmniej w tym roku mamy dopięte wszystkie porozumienia z kluczowymi partnerami — chwalił się 29 grudnia na spotkaniu z dziennikarzami premier Rosji, Władimir Putin.
Stosunki z Białorusią unormowały się po tym, jak rząd rosyjski zgodził się na bezcłowy eksport ropy do tego kraju.
Białorusini, których z Rosją i Kazachstanem łączy unia celna, cały czas negocjują z Gazpromem ceny dostaw gazu na 2011 rok. Chcą płacić tyle samo, ile wynoszą ceny na wewnętrznym rynku rosyjskim. Sprawa jest dość pilna, bo pierwsza płatność powinna mieć miejsce 1 lutego 2011. Aleksander Nazarow, analityk rynku energetycznego z IFC Metropol uważa, że obniżka cen Białorusinom się należy, bo po to właśnie prowadzą negocjacje. Jego zdaniem ze strony Rosji nie będzie to wielkim gestem, zaś dla Białorusinów niższe ceny, to jak „być albo nie być” i gwarancja przetrwania zimy w jako takiej formie.