Bumar, który właśnie świętuje 40 lecie obecności na rynkach, pozostanie motorem konsolidacji zbrojeniówki. W ekspresowym tempie ma też dokończyć restrukturyzację wewnętrzną ale przestanie wreszcie koncentrować się na zmianach korporacyjnych —zapowiada Edward E. Nowak, nowy - stary prezes holdingu, który w czwartek oficjalnie otrzymał nominację na kolejną, trzyletnią kadencję. Na dalszy plan schodzą koncepcje giełdowego debiutu a źródłem rozwoju mają być w najbliższej przyszłości związki technologiczne i kapitałowe z europejskimi partnerami przemysłowymi.
— Dzieli nas od zachodnich koncernów dwudziestoletni dystans technologiczny i organizacyjny. Zaczniemy więc nadrabiać stracony czas — zapowiada prezes Nowak. Uporządkowana struktura korporacyjna i przyzwoite wyniki w 2010 r. dają szansę na powodzenie „nowego otwarcia" Bumaru.
Zarząd zbrojeniowej grupy podkreśla, że zeszłoroczna lista maruderów w Bumarze była krótsza niż w 2009 r. W holdingu skupiającym 24 firmy pracujące dla wojska, widać mozolne odrabianie strat po niedawnym kryzysie. Bumar wprawdzie obniżył przychody do 2,45 mld zł (z 2,63 mld w 2009 r), ale w ocenie zarządu, poprawił sumaryczny (uwzględniający wyniki wszystkich spółek) zysk netto, który przekroczył w 2010 r 100 mln zł.
Na czele listy finansowych liderów Bumaru są znane z produkcji wojskowego sprzętu obserwacyjnego warszawskie Przemysłowe Centrum Optyki, producent trotylu, bydgoski Nitro Chem i amunicyjne skarżyskie Mesko. Nieźle ma się produkujący maski przeciwgazowe i sprzęt ochrony Maskpol Konieczki, nawet produkujące amunicję zakłady Dezamet i odzyskująca rynki fabryka w Kraśniku.
W zeszłym roku wartość eksportu polskiej broni i technologii obronnych całej grupy Bumar sięgnęła 348 mln zł. Nitro Chem, zatrudniający obecnie 372 pracowników w zeszłym roku na zagranicznych dostawach trotylu i heksogenu utargował ponad 100 mln zł. Bydgoski trotyl do celów wojskowych i cywilnych kupują Amerykanie, Francuzi, Szwedzi, Niemcy, Hiszpanie i Austriacy.