Fabryka Alians-1892 z Kaliningradu jest drugim największym w Rosji producentem koniaku. Firma musiała zatrzymać taśmy, bowiem nie dostała przedłużenia licencji od federalnej instytucji kontrolującej rynek alkoholu. W marca taka sama sytuacja wymusiła zamknięcie fabryki lidera koniakowego rynku — moskiewskiej grupy KiN. Produkcja koniaku spadła w marcu o 20 proc.
Federalna instytucja, która odmówiła KiN nowej licencji, tłumaczyła gazecie Kommersant, że podczas kontroli wykryto m.in. brak urządzenia sprawdzającego czystość i zgodność ze standardami butelek, do których rozlewane są alkohole.
Trudno w to uwierzyć. KiN produkuje koniaki od 1940 r. Jest pierwszym rosyjskim zakładem, który rozlewał francuskie koniaki z regionu Cognac, a potem dopracował się własnych receptur. Firma ma międzynarodowe certyfikaty m.in. ISO 9001-2008. Po prywatyzacji w końcu lat 90tych, 43 proc. należy do Banku Moskwy, a pozostałe udziały mają biznesmeni Armen Eganian i Nikołaj Jewsiejew.
W 2010 r KiN wyprodukował 12,3 proc. całego koniaku wytwarzanego w Rosji. Żadne kontrola nie dopatrzyła się naruszeń. W połowie marca KiN pozwał urzędników za odmowę przedłużenia licencji przed sąd arbitrażowy w Moskwie. Sprawa czeka na rozpatrzenie.
W podobnej sytuacji, co najwięksi producenci koniaków, mogą znaleźć się niebawem i inne firmy alkoholowej branży. Wg. rosyjskiego Związku Producentów Alkoholi, do połowy roku 90 proc. z nich kończą się dotychczasowe licencje. Muszą złożyć nowe dokumenty, bo w międzyczasie zmieniły się przepisy. I czekać na urzędnicze decyzje. Ci mają miesiąc, na ich wydanie, ale nagromadzenie wniosków będzie nadzwyczajne.