Sprawa dotyczyła sprowadzonego koncentratu do produkcji płynu do samochodowych spryskiwaczy, zawierających skażony alkohol etylowy. Niemcy sprzedając koncentrat wręczyli Marciniakowi pismo, że towar nie podlega akcyzie i może być sprzedawany na terenie Unii Europejskiej.
Polscy celnicy jednak nie dali wiary. W czerwcu 2008 roku zatrzymali sześć pierwszych cystern wartych pół miliona złotych pod zarzutem, że w środku znajduje się spirytus. Najpierw szeroko nagłośnili sukces w walce ze zorganizowaną przestępczością, a potem przystąpili do badań. Już pierwsza kontrola płynu w cysternach wykazała, że nie jest to spirytus spożywczy. Kolejnych 13 ten werdykt potwierdziło. – To nie są jednoznaczne sprawy – mówi jeden z celników. – Trzeba dokładnie sprawdzić stopień skażenia, jeśli jest on bowiem niewystarczający, może się okazać, że pod przykrywką półproduktu do wyrobu płynów, ktoś sprowadza wysokoprocentowy alkohol, aby uniknąć zapłacenia należnego podatku – dodaje.
A ten, gdyby podejrzenia celników się potwierdziły, byłby niemały – urząd celny w Opolu wycenił wartość podatku na 6,5 mln zł. Po zatrzymaniu kolejnych cystern należących do firmy Chemia-Bomar, kwota należnej – zdaniem celników – akcyzy, urosła do ponad 30 mln zł.
W ciągu ponad 2,5 roku toczącej się sprawy uzbierano osiem ton akt. Urzędnicy badali bowiem nie tylko stopień skażenia płynów w cysternach, ale pisali interpretacje przepisów, które mogły prowadzić do opodatkowania towaru. Pewności co do tego, który przepis należy zastosować, nie było.
Ostatecznie sprawę umorzono, jednak dyrektor Izby Celnej w Opolu, który się pod umorzeniem podpisał, wskazał, że czynności prowadzone przez naczelnika były słuszne. – Spór w niniejszej sprawie dotyczył uznania, czy zawarty w koncentracie spryskiwaczy do szyb samochodowych alkohol etylowy skażony, jako jego komponent, podlega opodatkowaniu – czytamy w uzasadnieniu do umorzenia.