Samsung, drugi producent smartfonów na świecie, wykonuje w wojnie patentowej kolejny ruch względem swojego największego rywala i lidera tej branży. Domaga się przed sądami w Australii i Japonii zakazu sprzedaży najnowszego iPhone'a 4S, zapowiada też podobne pozwy we Francji, Włoszech oraz Korei. Azjatycka firma twierdzi, że urządzenie to narusza jej licencje chroniące technologii bezprzewodowej.
„Jeśli Apple nie wyłączy mobilnych funkcji telekomunikacyjnych w swoich telefonach, nie będzie mógł sprzedawać firmowanych przez siebie produktów bez naruszania należących do nas patentów" – napisali w oświadczeniu przedstawiciele Samsunga.
Rozgrywka między dwoma producentami obejmuje 20 pozwów w 10 krajach, a stawką w niej jest sprzedaż zarówno telefonów, jak i tabletów obu producentów. Koreańska firma poniosła w niej do tej pory większe straty, bo dystrybucji jej tabletów Galaxy Tab 10.1 na wniosek Apple'a zakazano już w Niemczech i Australii, a sąd holenderski wydał zakaz rozprowadzania trzech smartfonów z serii Galaxy: S, S II i Ace.
Trybunał ten zastanawia się teraz, czy zakaz ten powinien obowiązywać na terenie całej Europejskiej Unii Patentowej. Przyczyną tego jest naruszenie przez Samsunga europejskiego patentu nr EP2059868, odnoszącego się do przesuwania palcem zdjęć na ekranie telefonu. Ewentualny wyrok skazujący dotyczyłby aż 37 państw, jednak nie we wszystkich z nich Apple dopełnił formalności patentowych. Dokonał tego m.in. we Francji, Niemczech i Wielkiej Brytanii, ale nie np. w Polsce. Okres karencji, wyznaczony przez sąd w Hadze, skończył się 14 października, ale tuż przed tą datą Samsung znalazł rozwiązanie.
- Niektóre z technologii, które – jak twierdzi Apple – naruszają jego patenty, mogą zostać z łatwością zmodyfikowane – zapowiadał tuż przed tą datą dziennikowi „Wall Street Journal" James Chung, rzecznik Samsung Electronics. Po kilku dniach ogłosił: – Naprawiliśmy problem technologiczny i zmodyfikowaliśmy nasze produkty. Wkrótce będą dostępne w sprzedaży.