Na świątecznym boomie najwięcej zarobią duże sieci handlowe sprzedające produkty spożywcze, zwłaszcza super- i hipermarkety oraz dyskonty. Przy okazji zakupu produktów spożywczych przyciągają klientów promocyjnymi ofertami zabawek i kosmetyków. Dlatego dla małych sklepów grudzień może oznaczać nawet spadek obrotów – nie są one w stanie konkurować z sieciami poziomem cen i bogactwem oferty.
– Mimo kryzysowych zawirowań co roku Polacy na święta wydają o 5 – 10 proc. więcej niż rok wcześniej. Tegoroczny wynik też będzie bardzo dobry, zamknie się w sumie ok. 23 mld zł – mówi Andrzej Faliński, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.
W tym roku wyjątkowo dużo osób zdecydowało się na zakupy w Internecie – zwłaszcza prezentów. Jednak to w tradycyjnych sklepach rozegra się walka o zdecydowanie największą część świątecznych budżetów. O ile w sieci zakupy powinny być robione z odpowiednim wyprzedzeniem, o tyle w sklepach najgorętszy okres dopiero się zaczyna. Szczyt zakupów przypadnie w najbliższy weekend, jednak dużego ruchu można się spodziewać do samych świąt. Dopiero w samą Wigilię większość sieci skraca godziny pracy do ok. 14.
Okres przedświąteczny jest dla branży handlowej strategiczny pod względem wpływu na całoroczne obroty. Prognozy firmy Deloitte zakładają, że w tym roku statystyczne polskie gospodarstwo domowe wyda na święta 463 euro, o ponad 4 proc. więcej niż w 2010 r. Niby lepiej, ale tak naprawdę już od kilku miesięcy konsumenci deklarują w badaniach, że zmniejszają wydatki nie tylko na odzież czy buty, ale także szukają tańszych zamienników podczas zakupów spożywczych. – Zauważamy, że znacznie większe niż wcześniej jest zainteresowanie ofertami promocyjnymi. Klienci niekoniecznie kupują np. ulubione perfumy, ale te, o których przeczytali w ulotce czy na naszej stronie internetowej – mówi Eliza Panek, rzecznik sieci drogerii Rossmann.
Z kolei w przypadku sklepów odzieżowych, choć mamy dopiero środek sezonu, normą są specjalne oferty promocyjne, a nawet wyprzedaże. – Nikt nie chce zostać z wielkimi zapasami towaru na posezon0we przeceny zaczynające się po świętach, kiedy klienci oczekują jeszcze większych obniżek cen. Dlatego wolimy teraz sprzedać trochę taniej, rezygnując z części marży, aby ostatecznie jednak mniej stracić – mówi przedstawiciel jednej z sieci odzieżowych.