"Jesteśmy rozczarowani unijnym wymogiem handlu emisjami CO2; tym, że jest to jednostronna decyzja Unii. Wierzymy, że uda się wypracować jakieś rozwiązanie na szczeblu międzynarodowym w Organizacji Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego (ICAO)" - powiedział we wtorek na konferencji prasowej w Warszawie dyrektor generalny na Niemcy i Europę Środkowo-Wschodnią Hao Yu Dai.
Od tego roku międzynarodowi przewoźnicy korzystający z unijnych lotnisk zostali włączeni do unijnego systemu handlu emisjami CO2 (ETS). Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych oszacowało, że roczne koszty ETS dla branży lotniczej wyniosą w br. 900 mln euro, a w 2020 r. 2,8 mld euro. Płaceniu za unijne pozwolenia sprzeciwiają się m.in. USA, Chiny, Rosja, Brazylia i Indie.
Airbus oraz kilka linii lotniczych w marcu br. wystosowały list do rządów Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii i Hiszpanii z prośbą o zatrzymanie nasilającego się konfliktu wokół ETS.
Komisja Europejska od kilku lat zabiegała o wypracowanie globalnego porozumienia przewoźników w tej sprawie na forum działającej przy ONZ Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego. Wobec braku efektów objęła zagranicznych przewoźników unijnym systemem.
Za brak pozwoleń na emisję CO2 dla przewoźników korzystających z unijnych lotnisk grożą kary finansowe, a nawet zakaz lotów. Kara wynosi 100 euro za tonę ekwiwalentu CO2, a terminem rozliczenia się przewoźników z pozwoleń za 2012 rok jest 30 kwietnia 2013 r.