O wypłacanie wykonawcom zaliczek branża starała się od kilku lat (obecnie pieniądze wpływają na ich konta po zrealizowaniu kolejnych etapów inwestycji). Jak zapowiada Lech Witecki, generalny dyrektor dróg krajowych i autostrad, zaliczki mają się pojawić już w najbliższych podpisywanych kontraktach. Ma to być postępowanie na budowę trasy wylotowej S8 z Warszawy na odcinku Salomea – Wolica i na przebudowę kolejnego fragmentu Trasy Toruńskiej i mostu Grota-Roweckiego w Warszawie. Obie są warte w sumie 2 mld zł.
Przetargi zostały już ogłoszone, w obu przypadkach trwa weryfikacja wniosków. Ich zwycięzcy mogą się spodziewać zaliczki w wysokości do 10 proc. wartości kontraktu. – To pozwoli szybciej przygotować plac budowy, obniży też koszty realizacji prac, bo będzie można z bankami negocjować niższe kredyty – mówi Marek Michałowski, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa. Ale by faktycznie pomogła ona wykonawcom, zaliczka musi wynosić co najmniej 10 proc. wartości kontraktu, bowiem samo przygotowanie placu budowy, jak szacuje branża, pochłania od 10 do 20 proc. przeznaczonych na inwestycję środków.
Jednak kwestią, od której zależy, czy wykonawcy nie będą mieli takich problemów z płynnością jak obecnie, będzie tryb rozliczania samych kontraktów – miesięczny czy uzależniony od postępu robót. – Czasem wykonanie jednego elementu, np. nasypu, trwa kilka miesięcy, a brak płatności może doprowadzić do utraty płynności finansowej – mówi Michałowski. Jego zdaniem najbardziej sprzyjające wykonawcom byłyby rozliczenia miesięczne. To jeszcze nie zostało ustalone.
Nowością w umowach ma być też możliwość indeksacji cen, czyli ich wyrównywania w zależności od ich zmian w trakcie trwania kontraktu. Ma ona sięgać od 5 do 7 proc. wartości umowy i obowiązywać zarówno w górę, jak i w dół. Oznacza to, że jeżeli ceny materiałów spadną, wykonawca dostanie mniejsze wynagrodzenie. – Przyjmiemy wskaźnik wzrostu cen GUS. Wykonawcy chcą, byśmy uznawali ceny z faktur, ale to niemożliwe – mówi Lech Witecki.
Indeksację wprowadzono już do dwóch kontraktów na budowę autostrady A4 (dotychczas w umowach obowiązywały ceny sztywne). Skorzystał z niej m.in. Budimex, który budował 25-km odcinek Jarosław – Radymno za 1,04 mld zł. – W pierwszym roku realizacji kontraktu oddaliśmy 1 proc. wartości, bo ceny spadły. W drugim wartość umowy wzrosła. W sumie GDDKiA podniosła wartość kontraktu o 1,2 proc., a moje koszty wzrosły średnio o ok. 15 proc. – mówi Dariusz Blocher, prezes Budimeksu. Wraz z innymi przedstawicielami branży postuluje znalezienie tu rozwiązań kompromisowych. – Trzeba przyjąć wskaźnik, który będzie oddawał rzeczywistość. Niech waloryzacja działa w dwie strony, ale musi być oparta na faktycznych danych – przekonuje Blocher.