- Strona społeczna podtrzymuje wolę rozmów w sprawach pracowniczych i systemu wynagradzania, którą wyrażaliśmy wielokrotnie przed rozpoczęciem  akcji protestacyjnej oraz wzywaliśmy zarząd do podjęcia  rozmów ostatnie szansy jeszcze 5 lipca o godz. 18 – mówi Piotr Szereda, rzecznik jastrzębskich związkowców.

- Przyjmujemy oczywiście zaproszenie na rozmowy 9 lipca 2012 roku i wierzymy, że zarząd JSW wykaże się odpowiedzialnością za sprawy spółki i bezpieczną przyszłość oraz wartość na Giełdzie Papierów Wartościowych. Dzisiejszy strajk ma dać do zrozumienia pracodawcy, że dialog nie polega wyłącznie na ustępstwach tylko jednej ze stron, że nie polega na łamaniu prawa pracy, że dzisiejszy „dialog" wykonaniu  zarządu to jest nie przestrzeganie zapisów prawa zbiorowego, którego był sygnatariuszem przed  debiutem. Dialog to zaufanie, to respektowanie i wykonywanie zobowiązań przyjętych w stosunku do partnerów społecznych – dodaje.

Dziś mija dokładnie rok od giełdowego debiutu JSW. Mimo strajku po południu akcje spółki lekko drożały. Cały czas jednak cena balansuje wokół 100 zł za walor. Przypomnijmy, że rok temu Skarb Państwa sprzedał papiery Jastrzębia po 136 zł za sztukę.

Nie wiadomo jednak, jaki będzie efekt poniedziałkowych rozmów. Zarząd zapewnia, że wierzy w porozumienie. Związkowcy przekonują, że nie chcą działać na szkodę firmy i akcjonariuszy, bo sami nimi są, ale... No właśnie.

- Zwracamy uwagę, iż 97 proc. pracowników zdecydowało o podjęciu strajku ciągłego  i tylko wielka odpowiedzialność reprezentantów załóg górniczych ograniczyła formę protestu do strajku dwugodzinnego na każdej zmianie.  Ponieważ strona społeczna organizując  protest  musi brać odpowiedzialność za wszystkich pracowników , akcjonariuszy oraz dobro naszej firmy – mówi Piotr Szereda. Związkowcy przyznają, że strajk generalny to ostateczna forma strajku, ale jest ona brana pod uwagę. Wówczas doba postoju kopalń oznacza ok. 36 mln zł utraty przychodów z tytułu niewydobytego węgla.