Marek Jakubiach chce kupić dwa browary

W grudniu powinienem podpisać umowę zakupu kolejnego browaru, a w połowie przyszłego roku zamierzam sfinalizować kolejną transakcję – mówi Marek Jakubiak, właściciel Ciechana i Lwówka Śląskiego

Publikacja: 03.12.2012 12:14

Marek Jakubiach chce kupić dwa browary

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Rz: Dlaczego chce pan postawić husarię przed pałacem prezydenckim?

Marek Jakubiak: Husarią  zafascynowany jestem od dziecka. Mam też wielką frajdę, że jestem Polakiem, a husaria uosabia to, co najlepsze w naszej historii. W PRL okres sarmacji był niesłusznie deprecjonowany i już najwyższy czas, aby go docenić. Nie wyobrażam sobie, że husarze staliby przez cały czas przed pałacem prezydenckim, ale mogliby pojawiać się tam podczas wizyt ważnych głów państw, np. USA czy Francji. Relacje z nich ogląda przecież pół świata.

Wierzy pan, że się uda się zrealizować ten projekt czy też skończy się na szumie medialnym?

Akcję prowadzę od czterech lat, a od trzech miesięcy projekt „Husaria przez Pałac" ma swój profil na Facebooku. Liczę to to, że zbierzemy co najmniej 100 tysięcy głosów poparcia, co ułatwi rozmowy z kancelarią prezydenta. Osób, które odwiedzają nas na portalu jest coraz więcej, profil stał się miejscem łączącym pasjonatów historii, w tym rekonstruktorów.

A pan o mundurze husarza nie marzy?

Jestem zafascynowany popularnym w  Polsce ruchem rekonstrukcyjnym i faktem, że łączy on osoby rożnych profesji i środowisk. Sam nie zamierzam brać  udziału w rekonstrukcjach, ale wraz synem Maciejem  zamówiłem już umundurowanie husarskie. Chcemy je po prostu mieć i przekazywać  z pokolenia na pokolenie.

Biznes piwowarski pozostanie także w rękach pana rodziny?

Jestem w trakcie łączenia browaru Ciechan i Lwówek Śląski, dziś dwóch oddzielnych spółek, w jedną firmę działającą pod nazwą Jakubiak. Chcę w ten sposób powrócić do tradycji sprzed II wojny światowej, gdy większość browarów firmowana była nazwiskiem właściciela, co miało gwarantować wysoką jakość piwa. Na razie taką gwarancję będą dawał ja,  a następnie moi potomkowie.

Podkreśla pan znaczenie tradycji, a tymczasem pojawiają się głosy krytyki, że Ciechan tak bardzo zwiększył sprzedaż, że jego piwa straciły swój niszowy charakter, a przy okazji nie są już tak jak kiedyś...

Jako browar produkujący tradycyjnymi metodami stosujemy nie ekstrakt słodowy zawsze równy, ale naturalny słód. Teraz sprowadzam go z Czech, które uznawane są za eksperta piwnego. Niestety, jakość czeskiego słodu nie zawsze jest dobra, co niekiedy daje się zauważyć z opóźnieniem. Dlatego zdecydowałem, że będą sam produkował słód. Zamierzam kupić słodownię i uruchomić ją w przyszłym roku. W planach mam także utworzenie własnych plantacji chmielu, aby od początku do końca mieć kontrolę nad procesem produkcji.

Po kilku latach boomu, w tym roku nie wszystkie lokalne browary będą mogły pochwalić się dużą dynamiką sprzedaży. Jak radzą sobie Ciechan i Lwówek?

Sprzedaż Ciechana będzie o ponad 20 proc. wyższa niż przed rokiem. Lwówek Śląski uruchomiliśmy w ubiegłym roku,  a dopiero od tego sezonu oferujemy tam sześć piw. Dlatego dynamika jest imponująca i sięga 150 proc. Łączne przychody moich browarów sięgają  33 mln zł, więc przestajemy być małą firmą. Zysku nie podajemy, ale mogę zapewnić, że jestem z niego zadowolony.

Uruchomienie Lwówka Śląskiego trwało dwa lata. Nie miał Pan wątpliwości czy warto było inwestować w tak zniszczony browar?

Od trzech lat nie noszę garnituru, bo ciągle jestem na placu budowy.  Browar w Lwówku zabrał mi 1,5 roku z życia. Przez ten czas mieszkałem z żoną i synem w hotelu, aby na miejscu kontrolować remont. Przyznaję, że nie spodziewałem się, że będzie to aż tak bardzo kosztowana  i trudna inwestycja. Na reaktywację Lwówka Śląskiego wydałem niemal 5 mln zł. Browar był ruiną, w której przez dziesięciolecia nie prowadzono żadnych inwestycji. Nie żałuję jednak, bo piwowarstwo jest moją pasją. Mam wielką satysfakcję, gdy po reaktywacji  browaru  popatrzę na niego z piwem w ręku i cicho powiem: ale ładny jesteś staruszku.  Oczywiście zastosowanie nowszych  technologii byłyby łatwiejsze i tańsze, ale nie o to chodzi. Warzenie piwa to sztuka , tradycja ,historia i duże emocje.

Jak to się stało, że pan jako były wojskowy w stopniu starszego chorążego odkrył w sobie pasję piwowara?

Z wojska odszedłem na własne życzenie, ponieważ zabroniono mi studiować. Zrobiłem to na  dziewięć miesięcy przed uzyskaniem praw emerytalnych. Dziś jestem pewny, że było warto. Na początku lat 90. współpracowałem w Markiem Czajkowski, twórcą Porionu, pierwszej telewizji kablowej w Polsce. To od niego nauczyłem się jak poruszać się w świecie biznesu. Kiedy kupił browar w Krotoszynie, wszedłem do jego rady nadzorczej, a następnie zostałem wiceprezesem. Browar pomimo dobrych wyników  upadł dekadę temu, bo nie poradził sobie z morderczymi odsetkami. Z doświadczeniem w browarnictwie i kredytem bankowym kupiłem od Braun Union Ciechana. Pierwsze piwo uwarzyliśmy w połowie 2002 roku.

Początki nie były łatwe...

Już na początku spodziewałem się boom u na rynku piw lokalnych, wówczas jednak blokowały go hurtownie. Nie chciały kupować piw niepasteryzowanych o krótkim terminie przydatności do spożycia. W 2004 roku, zaczynając od Warszawy, zdecydowaliśmy się na utworzenie własnego działu sprzedaży i bezpośrednie dostawy do sklepów. Do dziś dystrybuujemy tam 60 proc. naszej produkcji. Do handlowców trafiło nasze motto: lepiej sprzedać o dwie skrzynki za mało, niż o jedną za dużo.

Kiedy nastąpił przełom?

Boom zaczął się w 2007 roku. Nasza sprzedaż zwiększyła się wówczas o 280 proc., a do 2009 roku urosła o prawie 360 proc. Weszliśmy na rynki łódzki i białostocki. Wszystkie zyski inwestowaliśmy wówczas w rozwój. W wypromowaniu marki pomogły także dwa lokale w Ciechanowie. To nasza wizytówka. W przypadku browarów regionalnych bezpośredni kontakt  ze społecznością lokalną jest kluczowy.

Zabiegał pan o wznowienie produkcji w Zwierzyńcu, ale władze samorządowe wybrały na dzierżawcę lubelską Perłę. Traktuje to pan jako porażkę?

O uruchomienie Zwierzyńca walczyłem kilka lat, dlatego decyzję o wydzierżawieniu go Perle bardzo we mnie uderzyło. Tym bardziej, że moim zdaniem istnieją obawy, że firma ta nie wznowi produkcji w  starym browarze zwierzynieckim, a jedynie postawi tam mały kompaktowy browar , który będzie można jak zajdzie taka potrzeba przenieść  w inne miejsce. Nie zamierzam jednak oglądać się za siebie. W grudniu powinienem podpisać umowę zakupu kolejnego browaru, a w połowie przyszłego roku zamierzam sfinalizować kolejną transakcję. Nazw podawać nie chcę, mimo zaawansowanych rozmów, bo Zwierzyniec nauczył  mnie, że nie warto być zbyt szczerym.

Słynie pan z dosadnych komentarzy, w których nie szczędzi pan krytyki kolegom z branży....

Czy z tego, co mówię lub robię wynika coś złego dla piwowarstwa? Nie sądzę. Dlaczego mam siedzieć cicho ze spuszczoną głową, kiedy koncerny parodiują produkty, w których specjalizują się małe firmy, a przez to działają na ich szkodę. To zadanie Stowarzyszenia Regionalnych Browarów Polskich (SRBP – red.), które jednak woli siedzieć z podkulonym ogonem. Dam przykład. Browar Łomża wypuścił na rynek piwo którego etykieta przypomina etykietę browaru w Czarnkowie jednocześnie nazywając je Wyborne wiedząc ,że jest to flagowy produkt Ciechana. Czy to jest etyczne działanie?

Ale przecież na rynku jest miejsce zarówno dla małych jak i dla dużych firm?

Nie mam nic przeciwko naśladowaniu trendu. Przykładem może być Ciechan miodowy, który stał się wzorem dla kilkudziesięciu browarów. Zachowane są standardy i wszystko jest w porządku.  Tymczasem duże browary zobaczyły, że oprócz miodowego dobrze sprzedają się niepasteryzowane piwa z małych browarów i zdecydowały się wprowadzić własne produkty, które nie mają nic wspólnego z niepasteryzowanymi piwami. Co gorsza, z czasem zrezygnują z ich produkcji, bo rywalizacja cenowa, którą prowadzą sprawi, że  ich sprzedaż przestanie się opłacać . Poprzez takie działanie dokonają deprecjonacji  idei świeżego piwa.

Konsumenci nie widzą różnicy?

Konsumenci  w pędzie życia nie zastanawiają się dlaczego termin przydatności do spożycia jednego niepasteryzowane go wynosi jeden miesiąc, a drugiego trzy miesiące . Zauważają natomiast różnicę cenową: 3- 4 zł za butelkę świeżego piwa oraz  produkt „świeżopodobny". za niecałe 2 zł.

Zrezygnował pan z członkostwa w SRBP?

Tak. Rolą takiej organizacji jest działanie a nie samo istnienie. Po za tym uważam ,że formuła  Stowarzyszenia  się wyczerpała.

Kiedy ruszy browar w Darłowie?

W grudniu mam podpisać z gminą 30 –letnią umowę dzierżawy gruntu, na którym zostanie wybudowany browar.  Budowa warzelni od podstaw jest nie tylko droższa, ale i bardziej czasochłonna i skomplikowana  niż modernizacja czy remont już istniejącego zakład. Planujemy zakończenie budowy i uruchomienie browaru w Darłowie na przełomie 2015 i 2016 roku.

Ile będzie kosztowała budowa i kto ją sfinansuje?

Koszt szacuję na 30 mln zł. Inwestycję oprzemy o finansowanie bankowe i własne środki.

Poprzestanie pan na pięciu browarach?

Plan na najbliższe lata to właśnie pięć zakładów. Zanim podejmę decyzję, co dalej muszę przekonać się ,że  będę w stanie ogarnąć cały biznes i czy uda mi się zebrać właściwych ludzi do pomocy w dalszym rozwoju. Nie mówię jednak „nie" kolejnym przejęciom, także za granicą, np. w Czechach czy Niemczech. Nie chcę też ograniczać się wyłącznie do piwa. W lutym przyszłego roku 2013 roku w Ciechanowie ruszy produkcja okowity, a za trzy – cztery lata wprowadzimy na rynek pierwszą whisky z jednego słodu z jednej beczki (single malt – red.).

Pana dzieci angażują się już w prowadzenie biznesu?

Już teraz mój syn Maciej  jest wiceprezesem spółki dystrybucyjnej, a córka Aneta tworzy od postaw dział promocji i reklamy.  Spokojny mogę być także o mojego 4 –letniego syna Mieszka, który pytany, kim chce zostać, gdy dorośnie odpowiada: prezesem.

Pana piwa mają szansę zaistnieć za granicą?

Zapytań mamy dużo , ale na razie nie planujemy eksportu, bo nasze piwa ze względu na krótki okres przydatności do spożycia, nie nadają się do tego. Taki krok będziemy mogli zrobić, gdy uruchomimy produkcję w Darłowie. Będziemy tam mogli połączyć tradycyjne wrzenie piwa z pasteryzacją, dzięki czemu nasze piwa będą mogły być na rynku przez pół roku.

- rozmawiała Beata Drewnowska

Rz: Dlaczego chce pan postawić husarię przed pałacem prezydenckim?

Marek Jakubiak: Husarią  zafascynowany jestem od dziecka. Mam też wielką frajdę, że jestem Polakiem, a husaria uosabia to, co najlepsze w naszej historii. W PRL okres sarmacji był niesłusznie deprecjonowany i już najwyższy czas, aby go docenić. Nie wyobrażam sobie, że husarze staliby przez cały czas przed pałacem prezydenckim, ale mogliby pojawiać się tam podczas wizyt ważnych głów państw, np. USA czy Francji. Relacje z nich ogląda przecież pół świata.

Pozostało 95% artykułu
Biznes
Eksport polskiego uzbrojenia ma być prostszy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
„Rzeczpospolita” o perspektywach dla Polski i świata w 2025 roku
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Czy Polacy przestają przejmować się klimatem?
Biznes
Zygmunt Solorz wydał oświadczenie. Zgaduje, dlaczego jego dzieci mogą być nerwowe
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Biznes
Znamy najlepszych marketerów 2024! Lista laureatów konkursu Dyrektor Marketingu Roku 2024!