Jak podkreśla Filip Wojciechowski, wiceprezes spółki PKP Polskie Linie Kolejowe, linie nie zostaną zlikwidowane, ale czasowo wyłączone z eksploatacji. Ten krok ma pozwolić uzyskać oszczędności, które przyczynią się do ustabilizowania stawek dostępu do torów opłacanych przez przewoźników.
– To jest kluczowe dla rozwoju rynku kolejowego w Polsce – mówi Wojciechowski. Na obniżki przewoźnicy nie mają jednak co liczyć.
Optymalizacja sieci kolejowej, czyli czasowe zamknięcie 90 odcinków torów, ma nastąpić wraz z wejściem w życie nowego rozkładu jazdy, czyli od grudnia. Co roku lista ma być aktualizowana.
– Możliwe jest ponowne puszczenie ruchu pociągów na tych trasach. Linia nr 403 koło Szczecina była zamknięta dla ruchu pociągów przez 12 lat. Teraz pociągi na tę trasę powróciły – mówi Wojciechowski. Zapowiada, że linie nie będą zostawione odłogiem, tak by się nie zdegradowały i nie zostały rozebrane.
Z mapy polskich torów ma zniknąć w sumie 7264 km linii. M.in. trasa z Piotrkowa Trybunalskiego do Zarzecza, z Ostrołęki do Grabowa, linia Trzebinia – Bilęcin, Smomonino – Kartuzy czy Mielec – Dębica.