Decyzja o opodatkowaniu depozytów zgromadzonych w cypryjskich bankach może zaszkodzić także naszym firmom. Cypr był do końca 2012 r. bardzo atrakcyjną oazą podatkową i Polacy chętnie zakładali tam spółki, by zoptymalizować swoje należności wobec fiskusa.
Dobrze ten trend obrazują dane NBP na temat naszych bezpośrednich inwestycji za granicą (w tym także inwestycji kapitałowych). Wartość polskich inwestycji na Cyprze na koniec 2011 r. wyniosła w sumie 2,5 mld euro. To aż 6,6 proc. wszystkich naszych inwestycji na świecie.
Cypr był bardzo popularny w 2010 r., gdy wartość zainwestowanego tam kapitału wyniosła ok. 720 mln euro, a przede wszystkim w 2011 r. – 1,26 mld euro (większym zainteresowaniem cieszył się wówczas tylko Luksemburg). Dochody z tych inwestycji przyniosły w 2011 r. aż 410 mln euro (34 proc. całości).
– Mamy do czynienia ze zdarzeniem bez precedensu. Pierwszy raz w powojennej Europie, pod auspicjami UE, jesteśmy świadkami zbiorowej odpowiedzialności i politycznie usankcjonowanego zaboru mienia – komentuje dla „Rz" Maciej Zientara, do którego należy zarejestrowana na Cyprze spółka Superkonstelacja Limited, a która ma 14 proc. udziałów w notowanym na GPW Black Lion Fund (dawniej NFI Progress). – To czyste wystąpienie przeciwko świętemu prawu własności. Jutro zalegalizowany gwałt na systemie finansowym może dotknąć obywateli Niemiec, Włoch czy Polski. To zdarzenie będzie miało katastrofalne skutki dla wiarygodności systemów finansowo-bankowych w całej Europie, z takim mozołem odbudowywanej, a może nawet oznaczać koniec UE – uważa Zientara. Inwestor zastrzega jednocześnie, że jego spółka obecnie nie ma depozytów na Cyprze. Podobne zastrzeżenie uczynił też Zygmunt Solorz-Żak. W akcjonariacie związanego z nim np. Cyfrowego Polsatu prawie 66 proc. ma spółka Pola Investments Ltd z Cypru.
– Wydarzenia na Cyprze nie dotyczą inwestycji Zygmunta Solorza-Żaka ani też nie mają znaczenia dla niego samego – powiedział wczoraj „Rz" Tomasz Matwiejczuk, rzecznik przedsiębiorcy.